Kochani,
przed Wami kolejna część "Rozbitków", ale zanim zaczniecie czytać pozwólcie, że tradycyjnie już napiszę parę słów od siebie;)
Jak podoba Wam się szablon? To arcydzieło zawdzięczamy utalentowanej Shy;) Dziękuję Ci moja graficzna Czarodziejko!
Po pierwsze, chciałabym serdecznie podziękować za nominację na blog miesiąca na Stowarzyszeniach dhl. To dla mnie ogromne wyróżnienie, którego się nie spodziewałam. Wyróżnieniem jest również grono autorów wśród których się znalazłam. Jestem wdzięczna tym bardziej, że ostatnio zachowuje się jak okropna jędza i ciągle mam jakieś żale o to, że nie komentujecie itp. Niestety nie wiem, kto sprawił mi tą przemiłą niespodziankę i nie wiem komu za to dziękować...Dlatego też ten rozdział dedykuje w podziękowaniu Czytelnikowi, który zgłosił mojego bloga do konkursu. Dziękuję;)
Po drugie, dziękuję mojej kochanej Face za ekspresowe betowanie;)
Po trzecie, witam wszystkich nowych Czytelników! Dziękuję Wam, że zdecydowaliście się ujawnić i naskrobać kilka miłych, budujących słów. Jak już wspominałam, dzięki temu, że się ujawniacie mam poczucie swego rodzaju więzi z Wami i stajecie się kimś ponad bezosobowy tłum przechodniów. Cieszę się, że postanowiliście dołączyć do ekipy Rozbitków i mam nadzieję, że wytrwacie ze mną do końca;)
Po czwarte, dziękuję starym...-chociaż może stałym brzmi ładniej;)- Czytelnikom, którzy są i wspierają mnie pod każdą notką. Zajmujecie szczególne miejsce w moim serduchu i zawsze z niecierpliwością wyczekuję Waszych opinii. Bardzo liczę się z Waszym zdaniem. Dziękuję, że mimo moich humorów, gorszych i lepszych momentów, chwil zwątpienia i rezygnacji nie porzuciliście mnie i wytrwale pokazujecie mi, że nie należy się poddawać.
Po piąte,....no dobrze nie będzie już kolejnego wyliczenia;D Czytajcie Duszki moje;) Mam nadzieję, że ten rozdział Was nie rozczaruje...
Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie na temat rozdziału;)
Ściskam mocno,
Wasza Villemo;*
Rozdział 8 „Zniewoleni”
- Już prawie
zapomniałam, jak seksowna jest ta twoja arogancja – wymruczała, patrząc kpiąco
na mężczyznę, który w odpowiedzi uniósł wyzywająco podbródek.
- Daruj
sobie te gierki, Evo. Oboje wiemy, że nie po to mnie wzywałaś.
- Zawsze
podobało mi się w tobie to, że jesteś konkretny – oznajmiła z drwiącym
uśmiechem, na co mężczyzna posłał jej beznamiętne spojrzenie.
Czarownica
przechyliła na bok głowę i z wyrafinowaniem przyjrzała się swojemu rozmówcy.
Wyglądał na rozluźnionego i pewnego siebie, lecz ona wiedziała, że to jedynie słabo
udawana poza. Przez pełną napięcia chwilę między nią a Jasonem panowała niczym
niezmącona cisza, w którą nieśmiało wkradał się szum rozszalałych fal,
rozbijających się o nieustępliwe mury wieży oraz świszczące podmuchy wiatru,
zwiastujące nadchodzący sztorm.
- Chyba nie boczysz
się dalej o nasz mały epizod? – Zapytała w końcu brunetka, a widząc reakcję
mężczyzny, roześmiała się z niedowierzaniem. – Kto by pomyślał, że jesteś tak
sentymentalny, Jasonie – oznajmiła ze szczerym zdziwieniem i pokręciła
teatralnie głową. – Nie bierz tego do siebie, ale nie interesują mnie poważne
związki. Nie oznacza to oczywiście, że na swój sposób cię nie kochałam…
-Ty nie
jesteś zdolna do miłości, Evo - wszedł jej w słowo mężczyzna, a w jego oczach
można było dostrzec długo skrywany żal i urazę. - Manipulowałaś mną i wykorzystywałaś moją
miłość do ciebie…
-
Wykorzystywałaś, manipulowałaś…Zaczynasz brzmieć jak odrzucony, żałosny
kochanek z tragedii Shakespeare’a. Skończ
roztkliwiać się nad sobą, bo nie jestem w nastroju na wysłuchiwanie gorzkich
żali twojego urażonego ego – warknęła zirytowana, a wyraz jej twarzy wyrażał
czystą pogardę.
-Wobec tego,
czego ode mnie oczekujesz? – Zapytał opanowanym głosem, jak gdyby słowa
czarownicy nic dla niego nie znaczyły.
- Prawdę
mówiąc, wezwałam cię, bo zaczynam się o ciebie poważnie martwić, Jasonie -
zaczęła melodyjnym głosem, który mężczyzna tak dobrze znał i który nigdy nie
wróżył nic dobrego.
Blackwell
całą siłą woli nakazywał sobie spokój. Wiedział, że jego opór i wszelkie akty
nieposłuszeństwa sprowadzą na niego tylko niepotrzebne cierpienie. Może i
minęło parę lat od ich ostatniego spotkania, jednakże jednego był pewien. Z tą
kobietą lepiej było nie zadzierać. Dlatego też nie chcąc bez potrzeby
prowokować czarownicy zdobył się jedynie na pytające spojrzenie, posłane w jej
kierunku. Wiedział, że gdyby zdecydował się na niesubordynację, mógłby za nią
słono zapłacić.
- Nie
radzisz sobie – oznajmiła, nie starając się nawet ukryć pretensji w głosie.
- Bzdura! –
Podniósł głos, zapominając o tym, że za wszelką cenę miał zachować stoicki
spokój. - Nad wszystkim panuję. Nie wiem
skąd…
- Ja też nie
wiem – przerwała mu ostrym jak brzytwa tonem i podniosła się ze swojego
miejsca. - Myślałam, że ty mi wyjaśnisz, dlaczego puściłeś sznurki i teraz
jedna z twoich pacynek sabotuje twoje decyzje? - Zapytała z pozoru opanowanym
głosem i niby od niechcenia zaczęła bawić się swoim sztyletem.
- Jedna…Co? Nie
rozumiem? – Jason czuł się zbity z tropu i zbyt zdezorientowany widokiem
znajomego sztyletu w rękach kobiety.
Przełknął
ślinę, czując jak zasycha mu w gardle. Całe jego opanowanie diabli wzięło.
Wspomnienia tortur były zbyt świeże, a blizny na jego ciele stanowiły bolesne
przypomnienie, kto tu był panem, a kto uległym sługą. Przeklinał się w duchu za
swoją słabość i brak asertywności. W tym momencie cała jego pewność siebie,
którą tak skrupulatnie budował przez lata, rozsypała się jak zamek z piasku.
Drgnął nieznacznie, gdy wściekła czarownica z dużą siłą wbiła ostrze w
drewniany postument, na którym leżał opasły, pożółkły wolumin, lecz kobieta
wydawała się tego nie zauważać.
- Kingsley
wraz z bandą tych swoich rycerzy z magicznymi patyczkami i szlamą z Działu
Odkryć chcą ukończyć eliksir! Miałeś do tego nie dopuścić Blackwell…
-Ależ nie
dopuściłem! Cofnąłem jej dotacje! Dałem
pozwolenie na rozbudowę Czarnej Wieży! Wykonałem wszystkie rozkazy… - mężczyzna
próbował się tłumaczyć, lecz zamilkł momentalnie, gdy srebrny sztylet ze
złowieszczym świstem minął jego twarz zaledwie o centymetr, by z głośnym echem
odbić się od kamiennej ściany i upaść z łoskotem na posadzkę.
- Więc teraz
wykonasz kolejny i pozbędziesz się Shacklebolta – wysyczała tuż przy jego
twarzy, a minister spojrzał na czarownicę z niedowierzaniem pomieszanym ze
strachem w niebieskich tęczówkach.
-Chcesz,
żebym… Mam…Mam go zabić? – Zapytał głuchym z otępienia głosem i spojrzał na Evę
z nieskrywaną nadzieją, że ta cofnie wydany przed chwilą wyrok.
- Nie
interesuje mnie, JAK to zrobisz – oznajmiła chłodnym tonem i wróciła na miejsce.
- Kingsley ma zniknąć z powierzchni
ziemi. I lepiej żebyś nie nawalił i tym razem – zaznaczyła, upijając łyk wina i
nie zaszczycając mężczyzny nawet przelotnym spojrzeniem.
Jason
wiedział, że w ten sposób Eva daje mu do zrozumienia, że ich rozmowa dobiegła
końca. Był jednak zbyt oszołomiony tym, co przed chwilą usłyszał, żeby móc
myśleć o tym, że dla własnego bezpieczeństwa powinien podwinąć ogon i usunąć
się spod zasięgu rażenia wyprowadzonej z równowagi czarownicy. Poza tym
Kingsley był dla niego autorytetem. To dzięki niemu tak szybko awansował na
fotel Ministra Magii, to dzięki jego poparciu i dobrym radom był tym, kim był i
to za jego sprawą zyskał autorytet i sympatię magicznej społeczności. Może i
ostatnio temperatura ich relacji spadła poniżej zera, ale to, że akurat w tym
momencie są w opozycji do siebie, nie oznaczało, że uważał iż jego poprzednik
zasługiwał na śmierć. Na samą myśl o tym po jego kręgosłupie rozchodził się
nieprzyjemny, lodowaty dreszcz.
- Ale… -
zaczął niepewnie, starając się aby głos nie zdradził jego zdenerwowania. - Może
wystarczyłoby go gdzieś zamknąć albo…
Eva zaśmiała
się szyderczo, zbijając mężczyznę z tropu. Był to bezlitosny i zimny śmiech,
który przyprawiał Jasona o gęsią skórkę i nie pozostawiał wątpliwości, co do
odpowiedzi kobiety na jego sugestię.
- W tej
wojnie nie przewiduję jeńców…Ale twoja troska o tego starca jest doprawdy wzruszająca
– oznajmiła z pozoru lekkim tonem i teatralnym gestem otarła nieistniejącą łzę
rozbawiania.
- Po prostu
nie wydaje mi się, żeby to było konieczne… Kingsley to porządny i utalentowany
czarodziej…
- My chyba się
nie zrozumieliśmy, Jasonie – weszła mu w słowo, mrużąc oczy. Po dawnym
rozbawieniu nie było śladu. - Ja nie
proszę, ja ŻĄDAM. I nie każ mi po sobie sprzątać. I bez tego mam dużo pracy –
ucięła lodowatym głosem, nie zostawiając mężczyźnie żadnych złudzeń na to, że zmieni
zdanie. - Aaa… - dodała, gdy Jason ze spuszczoną głową odwrócił się na pięcie z
zamiarem opuszczenia tego przeklętego miejsca. – Z łaski swojej pozbądź się tych
irytujących barier antymagicznych. Bardzo utrudniają mi życie w Strażnicy –
poskarżyła się z miną godną pięciolatki, której nie pozwolono obejrzeć
ulubionej bajki.
Jason
spojrzał na czarownice pustym wzrokiem. Nie mógł uwierzyć, że do niedawna
kochał tego potwora. Ilu ludzi wykorzystała na drodze do swoich matactw, knowań
i ciemnych interesów. Ilu mężczyzn zmanipulowała swoją urodą do tego, aby byli
na każde jej skinienie, na najmniejszą zachciankę i kaprys. Czuł obrzydzenie do
siebie. A na myśl o tym, co miał zrobić, jego nienawiść do swojej osoby sięgała
zenitu. Zastanawiał się, czy po tym, jak zabije Shacklebolta, będzie w stanie
spojrzeć sobie w twarz? Pytanie tylko, czy zdobędzie się na to, aby zamordować
przyjaciela z zimną krwią, gdy będzie patrzył mu prosto w oczy?
***
Wychodząc z
gabinetu magomedyka, odetchnęła z ulgą. Miała serdecznie dość tych
eksperymentów Zabiniego na jej organizmie. Z drugiej strony, dzięki wizycie
kontrolnej, uniknęła porannego spotkania z Wiktorem, który wyjeżdżał dzisiaj na
przedostatnie zgrupowanie przed powołaniem ostatecznego składu reprezentacji. Po
wczorajszej nocy, nie mogłaby spojrzeć mu w oczy. Wyraźnie czuła, że coś się
zmieniło. Zupełnie, jakby w ich wspólną przestrzeń wkradł się niewidzialny mur,
który za każdym razem, gdy się rozstają, pogłębiał przepaść między nimi.
Zapinając
płaszcz, kątem oka zarejestrowała znajomą, platynową czuprynę i ruszyła w
stronę mężczyzny. Z każdym kolejnym krokiem starała się zignorować wątpliwości
i podszepty rozsądku, wmawiając sobie, że postępuje słusznie.
- Wszystko w
porządku? – Zapytała, patrząc niepewnie na blondyna, który siedział na jednym z
krzeseł na korytarzu z twarzą ukrytą w dłoniach.
Malfoy wyglądał
na przygnębionego i zmęczonego. Przez ułamek sekundy Hermiona miała ochotę do
niego podejść i najzwyczajniej w świecie przytulić. Wiedziała, że mężczyzna
jest częstym gościem w Szpitalu Świętego Munga. Była też pewna, że stan
blondyna musi mieć związek z jego matką.
Draco, słysząc
jej głos, uniósł głowę i spojrzał na szatynkę zamglonym wzrokiem, który po
chwili, jak gdyby mężczyzna zdał sobie sprawę z tego, kto przed nim stoi,
pociemniał, a rysy jego twarzy wyostrzyły się w gniewie. Hermiona odruchowo
zrobiła krok do tyłu i zmarszczyła brwi, widząc gwałtowną reakcję blondyna.
Żałowała, że nie ugryzła się w język. Przecież gdyby siedziała cicho, mogłaby
wymknąć się niezauważalnie i teraz nie musiałaby znosić humorów mężczyzny.
- Co ty tu
robisz? – Warknął, patrząc na nią z napięciem.
- Byłam na
kontroli… - zaczęła z rezerwą, zaskoczona jego zachowaniem.
- Sama? –
Zapytał ostrym tonem, a ona, domyślając się o co mu chodzi, zacisnęła usta w
wąską linię.
Obrzuciła
mężczyznę chłodnym spojrzeniem, zła na siebie, że uległa impulsowi, by go
pocieszyć. Miała zamiar wygarnąć mu, co o nim myśli i zaznaczyć, że nie pozwoli
się tak traktować. Widząc jednak nieprzejednaną minę blondyna, uświadomiła
sobie, że nie chce zaczynać dnia od kłótni. Z tą myślą zasunęła torbę i zapięła
płaszcz z zamiarem powrotu do ministerstwa.
- Zadałem ci
pytanie, Granger – warknął ponownie, stając naprzeciwko kobiety tak, że ta była
zmuszona zadrzeć głowę, aby móc odwzajemnić jego spojrzenie.
- A ja je
zignorowałam – odparła wyniosłym tonem i butnie uniosła podbródek, wytrzymując
twardy wzrok blondyna, który przez chwilę czujnie skanował przestrzeń dookoła
nich, jakby spodziewał się kogoś zobaczyć, po czym z powrotem spojrzał na
czarownicę.
- Nie igraj
ze mną, Granger – ostrzegł ją poirytowanym głosem. – Nie możesz poruszać się
bez ochrony….
-Słucham?! –
Pisnęła ze złością, z trudem powstrzymując się, aby nie przyłożyć mu swoją
torebką, która nawiasem mówiąc do najlżejszych się nie zaliczała.
- Przestań
robić sceny. Uzgodniliśmy, że Greg i Scott będą dbać o twoje bezpieczeństwo – oznajmił,
widząc, że panna Granger już otwiera usta, aby uraczyć go wiązanką
niewybrednych epitetów.
Hermiona,
cała czerwona ze złości, spojrzała na blondyna z oburzeniem. Zmrużyła oczy i
przez chwilę rozważała możliwość nasłania na niego magicznych ptaszków.
Ostatecznie jednak, postanawiając nie tracić swojego czasu na tą bezsensowną
wymianę zdań, odwróciła się na pięcie z zamiarem jak najszybszego oddalenia się
od tego irytującego osobnika.
-Nie dotykaj
mnie - warknęła przez zaciśnięte zęby, gdy palce mężczyzny zacisnęły się na jej
ramieniu, uniemożliwiając ucieczkę. Zirytowana jego zachowaniem, szarpnęła się
próbując uwolnić rękę z uścisku blondyna. – Zgodziłam się na tą śmieszną
ochronę w domu, ale nie godziłam się na to, żeby łaziła za mną para
przerośniętych, dwunożnych, napakowanych, goryli! Słyszysz, Malfoy?! Nie masz
prawa mnie śledzić i kontrolować każdego mojego kroku! – Wyrzuciła poirytowana,
starając się bezskutecznie uwolnić z uścisku mężczyzny. – A teraz zabieraj
łapska zanim stracę cierpliwość i zmuszę cię do tego za…- zaczęła podniesionym
głosem, mrużąc groźnie oczy, lecz jej dalsze krzyki zostały skutecznie
stłumione przez ciepłą dłoń mężczyzny.
Bezpardonowo
została przyparta do zimnej ściany i dodatkowo unieruchomiona przez umięśnione
ciało Dracona, który aktualnie przewiercał ją stalowym, surowym wzrokiem. Przez
chwilę próbowała wyswobodzić się z nieustępliwej pułapki jego ramion, lecz
czując, że tylko niepotrzebnie marnuje siły, zaprzestała szarpaniny i spojrzała
wymownie na blondyna.
- Obiecaj,
że nie będziesz wrzeszczeć – zastrzegł tonem nieznoszącym sprzeciwu, a Hermiona
poczuła nagłą chęć, aby go ugryźć, tak że odechciałoby się mu kneblować ją za
każdym razem, gdy ma ochotę wygarnąć mu, jak wielkim jest dupkiem. Nie mając
jednak większego wyboru, niechętnie skinęła głową. – Grzeczna dziewczynka –
pochwalił ją Draco i uśmiechnął się czarująco.
- Nienawidzę
cię, Malfoy – wycedziła, patrząc blondynowi wyzywająco w oczy, na co ten uniósł
lewą brew.
- Czuję się
zaszczycony, że darzysz moją osobę tak palącym i głębokim uczuciem – odparł
ironicznym tonem, a Hermiona mogłaby przysiąc, że mężczyzna bawi się przednio,
mogąc nad nią górować.
- Nie tak
się umawialiśmy, Malfoy – zaczęła ignorując zaczepną minę mężczyzny. – Mieliśmy
współpracować. A ja nie wiem, co się dzieje. Specjalnie mnie unikasz, żeby móc
działać na własną rękę!
- Granger,
przywołuję cię do porządku. Jesteś w szpitalu więc pohamuj swój temperament i…
- Och,
doprawdy! Nie ty będziesz mnie pouczał, jak mam się zachowywać – wysyczała zjadliwie,
lecz ton jej głosu opadł prawie do szeptu.
Hermiona
była wściekała. Na siebie, na Malfoya, na Kingsleya, na Malfoya, na tego ich
urojonego zamachowca no i oczywiście na Malfoya. Zaczynała wierzyć, że ten
facet ma wbudowany genetyczny kod, aby móc ją denerwować, zawstydzać,
denerwować, pociągać i denerwować. I to wszystko w przeciągu zaledwie kilku
minut rozmowy.
- Nie
przypominam sobie, żebyśmy się na coś umawiali, Granger. Musisz zaakceptować
fakt, że do końca śledztwa będziesz pod ochroną – odparł Malfoy, uśmiechając
się cierpko, co sprawiło, że Hermiona zacisnęła usta w wąską linię. – I rzeczywiście
cię unikałem. Jak zapewne zauważyłaś, od ponad roku nie robiłem nic innego. Zaskakujące,
że dopiero teraz zaczęło ci to przeszkadzać – powiedział z przekąsem, starając
się ukryć gorycz w głosie. – Zawsze jednak możesz poprosić o zmianę Aurora –
zasugerował beznamiętnym tonem.
- A
powinnam? – Odbiła piłeczkę, patrząc mu wyzywająco w twarz.
Draco
uśmiechnął się pod nosem i odwzajemnił spojrzenie kobiety. Przez chwilę
przyglądał się jej w milczeniu, jakby intensywnie myślał nad odpowiedzią na jej
pytanie.
- Jeśli tego
właśnie chcesz – odparł zdawkowym tonem, odgarniając z jej czoła zbłąkany
kosmyk.
Hermiona
przymknęła powieki, starając się stłumić tą irracjonalną tęsknotę, którą przez
ostatni rok udawało jej się wypierać. Przeklinała się w myślach za to, że teraz
nie potrafi go odepchnąć. Tak jak kiedyś, gdy zrozumiała, że nic dla niego nie
znaczy.
- Jeśli masz
problem, to sam to zrób. Poproś ładnie o odsunięcie od sprawy. Kto wie, może
Kingsley uwolni cię od tego problemu – zripostowała, starając się zachować
obojętną minę.
- Granger – westchnął
ciężko i przechylił głowę. – Moim jedynym problemem jesteś ty – wyszeptał,
muskając skroń kobiety.
- Puść mnie –
powiedziała cicho, wiedząc że musi trzymać go na dystans.
Drugi raz
nie pozwoli wciągnąć się w tą grę.
- Dlaczego? Czyżbyś
miała jakiś problem? – Zapytał niskim barytonem, ponownie muskając jej ucho.
- Malfoy… -
zaczęła ostrzegawczym tonem i urwała, gdy Draco spojrzał jej w oczy.
Pod wpływem
jego spojrzenia, wszystkie słowa uleciały jej z głowy. Nie potrafiła już myśleć
logicznie. Przerażało ją, że pomimo dystansu, jaki narzuciła, jej uczucia w
dalszym ciągu są tak intensywne. Wstrzymała oddech, czując jego palce muskające
jej ramię. Dotyk, który burzył całe jej opanowanie i spokój. W tym momencie już
sama nie wiedziała, czego bardziej pragnie.
- Wystarczy,
że ładnie poprosisz – wyszeptał jej do ucha, kładąc dłoń na talii.
- A jeśli
tego nie zrobię?
Czuła, jak mężczyzna
się uśmiecha i przeklinała się za swoją słabość. Oblizała spierzchnięte wargi i
zacisnęła mocniej pięści, starając się zignorować jego ciepły oddech, drażniący
jej skórę.
- Jeśli tego
nie zrobisz, mogę się nie powstrzymać – wyszeptał wprost do jej lekko
rozchylonych ust.
Czując jego
delikatny dotyk na podbródku, otworzyła oczy. Stalowe tęczówki Dracona milimetr
po milimetrze przesuwały się po jej twarzy, na ułamek sekundy dłużej
zatrzymując się na jej oczach. Widziała, jak kącik jego ust unosi się
delikatnie, gdy pokonywał te ostatnie milimetry, które ich dzieliły, a każdy
pokonany milimetr przywoływał echo przeszłości, od której starała się uciec.
***
- I co?! – Krzyknęła
Ginny, wlepiając swoje chciwie oczy wielkości talerzy w skuloną na jej kanapie
przyjaciółkę, która uparcie milcząc dla odmiany wbiła wzrok w swój kieliszek. –
POCAŁOWAŁ CIĘ?! – Dopytywała Weasley, wiercąc się w fotelu i patrząc na
szatynkę, jak na ciekawy obiekt badawczy. – POCAŁOWAŁ! – Krzyknęła z triumfem
rudowłosa i zaniosła się głośnym śmiechem.
- Nie, Gin,
nie pocałował – burknęła pod nosem, posyłając przyjaciółce zdegustowane
spojrzenie i upiła łyk słodkiego wina.
- Jak nie
pocałował? Jesteś pewna? – Zapytała rudowłosa, marszcząc w konsternacji swój
lekko zadarty nos i ponownie skupiła spojrzenie na Hermionie. Ta w odpowiedzi
posłała Ginny jedynie spojrzenie wygłodniałego bazyliszka. – No co? Może Malfoy
całuje tak, że… - zgrywała się Weasley, lecz umilkła na skutek zderzenia z
poduszką, którą panna Granger posłała w jej kierunku za pomocą zaklęcia. Na
widok zdezorientowanej miny rudowłosej, kobieta parsknęła śmiechem – Ej! To
było nie fair! – Oburzyła się Ginny, na co szatynka wywróciła jedynie oczami. –
Co się stało? – Drążyła niezrażona niechęcią do zwierzeń starszej od siebie kobiety.
Jako dziennikarka była przecież przyzwyczajona do pracy z trudnymi rozmówcami.
- Uciekłam –
westchnęła ciężko Hermiona, a oczy Ginewry, o ile to w ogóle możliwe, stały się
jeszcze większe.
-
U…uciekłaś? – Zapytała tępym głosem, patrząc na przyjaciółkę, jakby ta
oznajmiła jej, że co najmniej właśnie wzięła potajemny ślub w Vegas z
nieznajomym, którego poznała trzy godziny wcześniej. – Ale jak to?
- Tak to –
ucięła zirytowana szatynka i z głośnym brzdękiem odstawiła pusty kieliszek.
- Ja cież
pierdzielę, Hermiona no! Nie możesz przerwać akurat teraz, w najciekawszym
momencie – jęknęła Ginny z jawną pretensją w głosie i posłała przyjaciółce
błagalne spojrzenie.
- Jesteś
strasznie wścibska, Weasley – oznajmiła złośliwie kobieta, a Ginny z
bezwstydnie szerokim uśmiechem zgodziła się z nią kiwając głową, by chwilę
później przysiąść się bliżej przyjaciółki, jakby w obawie, że ta może uciec
zanim Weasley poznałaby zakończenie tej historii.
- Pojawiła
się jego eks, a ja wykorzystałam moment i dyskretnie się ulotniłam – oznajmiła
zwięźle, wzruszając ramionami i za wszelką cenę unikając wzroku rudowłosej kobiety.
- Patrz, ta
flądra to zawsze znajdzie sobie moment na opuszczenie swojej nory – odparła
Ginny filozoficznym tonem i pokręciła głową z niedowierzaniem.
Przez chwilę
w przytulnym salonie panny Weasley jedynym dźwiękiem było tykanie zegara
wymieszane z nostalgiczną muzyką świerszczy za otwartym oknem. Hermiona, ilekroć
wracała wspomnieniami do chwil sprzed południa, czuła okropne zażenowanie na
przemian z frustracją. Przecież ona właśnie o mały włos nie całowała się z
Malfoyem! Co więcej, ona chciała tego pocałunku! Miała mętlik w głowie. A gdy
dołożyć do tego wszystkiego Wiktora i fakt, że była w stanie świadomie go
zdradzić, czuła jak jej wnętrzności skręcają się z poczucia winy. Przecież
obiecała sobie, że zrobi wszystko, by wyplenić z siebie to irracjonalne
uczucie.
- Ginny
przecież ja za trzy miesiące wychodzę za mąż! – Wyrzuciła z siebie bliska
histerii i posłała przyjaciółce bezradne spojrzenie.
- Też jestem
zaskoczona – sarknęła z nietęgą miną i upiła łyk wina, a widząc bezradne
spojrzenie przyjaciółki, dodała - Herm, znasz moje zdanie na temat twojego… nazwijmy
to związkiem z braku odpowiedniejszego określenia – zaczęła rudowłosa, patrząc
z troską na szatynkę, a widząc, że ta już otwiera usta, dodała – Nie można
stworzyć poważnego związku, gdy nie ma w nim miłości. Nie wiem, dlaczego z nim
jesteś. Od dłuższego czasu zachodzę w głowę, po co brniesz w tę farsę, skoro go
nie kochasz. Komu i co próbujesz udowodnić, skazując się na życie u boku kogoś,
kogo prędzej czy później unieszczęśliwisz, bo nie będziesz w stanie odwzajemnić
jego uczuć? Jak długo masz zamiar jeszcze uciekać przed Malfoyem? – Zaperzyła
się rudowłosa, patrząc z konsternacją na przyjaciółkę.
- Nie
uciekam – zaoponowała mało przekonującym głosem.
- Czyżby?- Zapytała
Ginny, przewiercając ją wymownym spojrzeniem. – Nie wierzę, że to mówię, ale to
mi nie wygląda na grę…Ok, masz rację! – Przyznała, widząc minę przyjaciółki. -
Zachował się jak dupek. I zmarnował swoją szansę. Ale umówmy się, że niczego mu
nie ułatwiłaś, Herm – dodała, łagodnym głosem.
- Tak jest
lepiej – ucięła zmęczonym głosem szatynka. – Wbrew temu, co wszyscy sądzicie,
zależy mi na Wiktorze. Wiem, że tego nie rozumiesz i nie oczekuję tego –
oznajmiła cichym głosem, patrząc w zatroskane oczy przyjaciółki. – To tylko nic
nieznaczący epizod – dodała bezbarwnym tonem i spuściła zaszklony wzrok na
swoje palce, gdzie na jednym z nich dumnie prezentował się złoty pierścionek
zaręczynowy z niewielkim rubinowym oczkiem.
- Krum? – Zapytała
z przekąsem Ginny, a Hermiona pokręciła głową.
- Malfoy.
- Wiesz, że
nie zabrzmiało to zbyt przekonująco? – Stwierdziła z przekąsem rudowłosa, a
widząc zbolały wzrok przyjaciółki, zapytała - Wiesz, co to oznacza?
- Tak –
odparła bardziej stanowczo szatynka. – To oznacza, że za mało wypiłam – w
odpowiedzi Ginny wywróciła z rozbawieniem oczami, by następnie, bez zbędnego
komentarza, dolać do podstawionego jej przez Hermionę pod nos kieliszka wina.
***
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
kurczę no! nie mogę rozgryźć o co chodzi z tą Evą :> mam nadzieję, że powoli będę się dowiadywać :) Ginny oczywiście cudowna a to jak naskoczyła na Hermionę tym bardziej! sama nie rozumiem dlaczego uciekła przed pocałunkiem ale sądze, że jeszcze dużo będzie takich akcji w następnych rozdziałach :D Kruma nie lubię i z orginału książki HP i z wszelkich opowiadań i raczej się to nie zmieni.. no po prostu go nie lubię i już :D rozdział jak zawsze zaliczam do udanych i czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Anna.
I o to chodzi, Kochana...o to chodzi;D Żebyś za szybko mnie nie rozgryzła;p Toć jakiś punkt zaskoczenia musi być, tak?;)
UsuńHermiona to Hermiona - kto by tam wiedział, co siedzi jej w głowie?;p No oczywiście! Będzie dużo akcji Dramione, tego możesz być pewna.
Jesteś do niego uprzedzona;D Ale mam nadzieję, że raz na jakiś czas go ścierpisz?;p Bo z ostatnich konsultacji z weną wynika, że Krum będzie miał jeszcze sporo do zrobienia...;) I nie...nie planuję go topić, dusić, mordować itp, itd.;p
Dziękuję;*
Pozdrawiam,
V.
a właśnie! a co do szablonu to zakochałam się *.* jest świetny! przede wszystkim o wiele lepiej mi się czyta :)
UsuńAnna.
Głupia Hermiona jak ona mogła uciec ja bym nie zwiała..) Świetny rozdział Tylko mi Blinny brak ale to już norma więc czekam na nowy rozdział z nadzieją że dodasz go jak najprędzej. Karola
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńPrzyjdzie czas i na Blinny, obiecuję.
Pozdrawiam,
V.
Już? Czy to już wszystkie rozdziały? Chlip chlip... chce następny! Ta scena na korytarzu... awrrrr... :) Cudownie się to rozwija - powoli, ale z swoistym pazurem. Aż mam ciarki przy niektórych scenach - a to już nie łatwe. Co ja Ci mogę napisać? Kobieto, mało jest tak dopracowanych i dobrze napisanych historii o tej parze. Tu powinno być po 200 komentarzy pod każda notką, a zwycięstwo w konkursie na blog miesiąca powinno być twoje! Ale spokooojnie, to dopiero 8 rozdział... myślę, że naj, naj, największy sukces jeszcze przed tobą. Proszę Cię szczerze byś się nigdy nie poddawała i napisała tę historię do końca - bo jej zawieszenie, chybaby złamało mi serce :( Intrygujesz, fascynujesz, piszesz genialnie - czego więcej chcieć od dramione? Chyba tylko rozdziałów raz dziennie :D Pozdrawiam Cię Serdecznie i dziękuje, że Ty i Twoja Twórczość umiliłyście mi ten wieczór. Duża Buźka!
OdpowiedzUsuńVenetiia :)
Chodziło mi o to, że rzadko kiedy miewam ciarki przy czytaniu historii typu dramione, bo trudno mnie czymś zaskoczyć w tej tematyce :)
UsuńNawet nie wiesz...tzn już wiesz, bo pisałam Ci o tym na gg;D Chodzi o to, że Twoja szczera opinia wiele dla mnie znaczy;) Dziękuję!
UsuńCieszę się, że udało mi się Cię zaskoczyć i zaintrygować, bo domyślam się, że ze względu na to, że przeczytałaś już wiele opowiadań dramione, jest to nie lada wyczynem;)
200 komentarzy? To chyba nierealne...Ale zapewne byłoby mi niezmiernie miło;)
Co do samego konkursu, to nigdy nie było moją ambicją aby go wygrać. Chodzi raczej o sam fakt, że ktoś docenił to opowiadanie na tyle, że uznał iż zasłużyło ono na takie wyróżnienie. Sama bym się raczej nie zgłosiła do jakiegokolwiek konkursu pisarskiego, bo królową poprawnego pisania to ja nie jestem i Face mi świadkiem, bo poprawia moją interpunkcję, literówki itp ;D
Postaram się wytrwać do końca, choć pewnie jeszcze nie raz przytrafią mi się gorsze chwile zwątpienia. Nie mniej jednak bardzo chciałabym skończyć tą historię.
I kto to mówi?;> Ja też bym chciała, żeby pewna autorka publikowała rozdziały raz dziennie;D
Cała przyjemność z mojej strony;)
Ja natomiast dziękuję za poświęcony czas, konstruktywną opinię, słowa wsparcia i uśmiech oraz wypieki na twarzy, gdy czytałam Twoje komentarze;)
Buziaki!
Od czego by tu zacząć...:-) fragment z Draco i Hermioną... cudny, miodny i orzeszki:-) przeczytałam go dwa razy, i przy obu czułam jak napięcie rośnie, a ciarki biegają:-) gdyby nie Ginny w części następnej, to ja bym musiała teraz krzyczeć w komentarzu " i co? Pocałował ją?" ;D i uwielbiam fragment: "jak nie pocałował? Jesteś pewna?";D dobra koniec cytowania, bo w między czasie zapomniałam co jeszcze chciałam napisać:-) całość rozdziału bardzo, bardzo mi się podoba:-) nowy szablon też przypadł mi do gustu:-) och i Jason... zastanawia mnie jak rozwiąże sprawę z Kingsley'em... no nic, trzeba czekać na część następną, oby się szybko pojawiła:-) Pozdrawiam i dziękuję za świetny rozdział, Justyna:-)
OdpowiedzUsuńAaaa przypomniałam sobie:D widać, że opowiadanie jest całkowicie pod Twoją kontrolą:-) a co do chęci pisania w nocy, ponoć wtedy do głowy przychodzą najlepsze pomysły:-) to tak w nawiązaniu do odpowiedzi na poprzedni komentarz:-)
UsuńNa szczęście krzyczeć nie musisz, bo Ginny Cię wyręczyła;) Choć przyznam szczerze, że planowałam urwać w tym momencie rozdział;p Scena z Ginny była nieplanowana.
UsuńMi również podoba się dzieło Shy, ma kobieta talent;)
Ano trzeba czekać...;)
Tak myślisz? ja czasami mam wrażenie, że wymyka się spod kontroli i żyje własnym życiem;D
Oj tak...szkoda tylko, że mój organizm ma inne zdanie na ten temat i w ramach buntu za nocne plotki z weną sprawia, że rano wyglądam jak upiór;D
Dziękuję!;)
Ściskam ciepło!
THIS IS SPARTAAAAA! Ekhm.. to znaczy... no... wiecie... eee... GŁOSUJEMY NA VILLEMO, NIECH WIE, ŻE JĄ KOCHAMY <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału do zabetowania (wiesz, dziś czwartek, teraz będę już miała wolne wieczory ^^)
Pozdrawiam serdecznie,
Faceless.
PS. <3
a... Szablon.
OdpowiedzUsuń<3
<3
<3
<3
:DD
;*
UsuńUparte stworzenie z Ciebie;)
A na temat Twoich wieczorów to wydaje mi się, że R. bd miał inne zdanie;p
Trochę poczekasz, bo nawet nie zaczęłam go pisać, a następny tydzień mam zawalony kolokwiami i innymi rzeczami nie cierpiącymi zwłoki.
Czas ten bd mogła jednak poświęcić na napisanie swojego rozdziału;) Bo ostatnio coś się lenisz Żabciu;p
Buziaki!
A mi się wydaje, że on ma takie samo zdanie o tym jak ja, ale to nic, jakoś sobie z tym faktem poradzę :)
UsuńMyślę, że dziś uda mi się go skończyć, jeżeli nie znajdę sobie towarzystwa na wieczór (R pojechał do domu na weekend, więc nawet jakbym chciała, to cóż... ;D) także proszę o trochę cierpliwości :D
Hej.:))
OdpowiedzUsuńRozdział.. genialny.
Ta sprawa z Eve coraz bardziej mnie intryguje i wciąga.
Dlaczego Draco był smutny? To pytanie mnie bardzo nurtuje. Szkoda, że Hermiona uciekła z tego korytarza. Ich relacja powinna się jeszcze bardziej skomplikować.
Szablon.. Magiczny.:) Gratuluję autorce takiego cuda.:)
Ogólnie jest GENIALNIE :)
Czekam na więcej.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
PS. Gratuluję nominacji.:) Zgadzam się z Venetiią, Twój blog powinien wygrać.:))
Dowiesz się tego kochana z najbliższych rozdziałów;)
UsuńDasz wiarę, że też nie wiem?;p Wszyscy mnie o to pytają, a ja nie potrafię odpowiedzieć;p Zresztą Hermiona pewnie też nie wie;D
Również gratuluję nominacji, bo widziałam, że również ją otrzymałaś. Jestem zaszczycona będąc tam w takim gronie;) Tym bardziej, że pojawiło się tam wiele świetnych opowiadań. To bardzo miłe zarówno z Twojej, jak i Venetii strony;)
Dziękuję!
Pozdrawiam;)
Rozdział jak zawsze świetny. Szablon wybitnyyy ;D
OdpowiedzUsuńA co do sceny z hermioną i draco w roli głównej, to chyba nigdy nie pozbędę się nawyku obgryzania paznokci. Szkoda, że nie było kissu ;p .Nie mogę rozgryźć wątku z tą całą następczynią Voldka. Szkoda, że planujesz uśmiercenie (przynajmniej tak wywnioskowałam z tekstu) Kingsleya, to taka sympatyczna postać. Chcę już więcej scen Dramione, to już symptomy obsesji.
Pozdrawiam xDDD
Na kiss jest za wcześnie;p Na wszystko przyjdzie pora;)
UsuńSkąd pomysł, że Eva jest następczynią Voldemorta?;)
Przykro mi, że nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytania, ale dotyczą one przyszłej fabuły i nie chce stracić elementu zaskoczenia;)
No nie wiem...myślę, że Twoje biedne paznokcie mogą tego nie wytrzymać, a mi leży na sercu dobro moich Czytelników;D
Pozdrawiam!;)
Oczywiście po raz kolejny brak mi słów, aby opisać moją fascynację twoim talentem. Jesteś niesamowita i tak wspaniale tworzysz kolejne rozdziały, że po ich zakończeniu tak bardzo żałuję, że nie ma już więcej. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. I choć bardzo chciałabym, żeby Harry był z Ginny, to i tak wspaniale tworzysz kolejne sceny z nimi. Po przeczytaniu wciąż nie mogę wyjść z podziwu jak potrafisz zaczarować te kilka chwil, gdy czytam, abym poczuła się jak w domu, w świecie, który kocham.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę kolejnych natchnień.
Karolina ;*
Co do Harry'ego i Ginny, to chciałam spróbować czegoś innego. W poprzedniej mojej historii byli razem dlatego uznałam, że fajnie by było, gdybym stworzyła inne parringi..no może poza główną parą;)
UsuńObiecuję, że wątek z Harry'm i Ginny jeszcze się pojawi, bo chyba chcecie wiedzieć, jak doszło do ich rozstania?;>
O wywiadzie Ginny i Blaise'a też pamiętam;)
Jeżeli to Cię pocieszy, to po każdym Twoim komentarzu i mi brakuje słów ze wzruszenia;) Po prostu czuć od nich ciepło i to, że piszesz prosto z serducha;) Dziękuję za każde szczere, budujące zdanie, Kochana!
Tacy Czytelnicy i ich komentarze płynące prosto z serducha sprawiają, że aż chce się poświęcić te kilka chwil żeby naskrobać rozdział.
Boję się, że w pewnym momencie mogę coś schrzanić i Was rozczaruję...Nie mniej jednak staram się,aby każdy rozdział był dopracowany na tyle, aby przeniósł Czytelnika w inny wymiar rzeczywistości, jakim jest nasz ukochany, magiczny świat;)
Rozdział postaram się dodać najszybciej w miarę możliwości, ale obawiam się, że w najbliższy czasie mogę nie mieć wolnej chwili:(
Dziękuję za szalenie mile słowa!;*
Pozdrawiam ciepło,
Villemo;)
Cudowne.! Matko.. czemu sie nie pocalowali no.! ._. Jestem za to zla. xd Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Patrycja :3
Kochana, cierpliwości;D I na pocałunek przyjdzie pora;)
UsuńPozdrawiam,
V.
Nie no...ciągle mi mało! Ach ta Eva tajemnicza i mroczna kobitka z niej;) Draco i Hermiona urocze potworki i te ich kłotnie...Ginny ona mnie rozbraja! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się diabelska para?;> Bo coś dawno ich nie było! Buzka!;*
OdpowiedzUsuńNo wiesz?;D Każdy rozdział ma ok 10 str, a Ty mi mówisz, że Ci mało?;)
UsuńEva pokaże jeszcze parę twarzy...i to niekoniecznie sympatycznych.
Ale cieszę się, że przypadła Ci do gustu.
Zobaczymy;)
Ściskam,
V.
Oczywiście czytałam twoją wcześniejszą historię i wprost nie mogę wyjść z podziwu jak wspaniale ją napisałaś. Właśnie tam historia Ginny i Harry'ego spodobała mi się najbardziej. Była taka jak to sobie wyobrażałam. Ale teraz też świetnie piszesz. Po prostu to moja ulubiona para i to dlatego <3 I bardzo się cieszę, że chociaż w ten sposób mogę podziękować ci za to, że twoRzYsz takie piękne historie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco. Karolina :)
Mam niedosyt! Po tym, że nie było pocałunku :3 Jednak mam nadzieję, że niedługo do tego dojdzie ;) A szablon dodaje historii nieco... hmmm... swoistej tajemniczości :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za krótki komentarz, ale piszę na telefonie i to w pociągu :D
Nic nie szkodzi;)
UsuńDoceniam poświęcenie;)
Wszystko w swoim czasie...;)
Dziękuję!
Pozdrawiam;)
O kochaniutka ja sie tak nie bawię...ja wyrozumiała dziewczyna jestem, studia itp brak czasu ale do jasnej anielki trace cierpliwość!;) Pisz no mnie tu rozdzial! W ramach rekompensaty poprosze moja ulubioną pare!;* Lofffki ;D
OdpowiedzUsuńNie napinaj się tak, kochanieńka;*
UsuńA Blinny bd jak ja o tym zdecyduję;p
Ściskam!<3
"To oznacza, że za mało wypiłam" haha, najlepsze zdanie w całym rozdziale ;P Uwielbiam Ginny, w Twoim wykonaniu jest naprawdę niesamowitą postacią, po prostu boska dziewczyna! Kreujesz tą postać w sposób po prostu nieziemski, z jednej strony bardzo silna i potrafiąca o siebie zadbać, z drugiej bardzo kobieca i seksowna, a w dodatku jeszcze z niesamowitym poczuciem humoru i potrafiącą szczerze rozbawić ;P
OdpowiedzUsuńScena z Malfoyem widzę na ostro, jednak dobrze, że Hermiona uciekła, w końcu jest z Wiktorem <3 lofka <3 Wiem, że to Dramione i że dosłownie na rozdziałach ich związek zapewne się rozpadnie, ale cóż, cieszę się z Kruma póki mogę, uwielbiam tą postać ^^
Po raz kolejny napiszę, że rozdział był genialny, piszesz bezbłędnie, stylistycznie doskonale, Twoje słownictwo jest na bardzo wysokim poziomie. Podziwiam.
Cała Ginny;) Ale bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Dziękuję;*
UsuńNie skreślaj tak szybko Wiktora;) Mam co do niego plany...
Dziękuję;)
Ściskam!
Nie mam pojęcia dlaczego dopiero dzisiaj odkryłam tego bloga, najmniejszego pojęcia. Niemniej jestem prze szczęśliwa, że go znalazłam, bo piszesz niesamowicie. Niebanalna fabuła, napięcie, akcja, która nie rozwija się za szybko, SAME PLUSY! Pozdrawiam i lecę czytać dalej! Edyta :)
OdpowiedzUsuńTak widocznie miało być. Ważne, że odkryłaś i jesteś;)
UsuńDziękuję;)
Pozdrawiam!
o Kręconej Babie krótko, ale poważnie - nie chciałam tego pisać, naprawdę nie chciałam, dlatego zmusiłam się by jeszcze raz przeczytać wszystkie z nią fragmenty, i potem zrobiłam to jeszcze raz i niestety muszę to napisać: dla mnie ta postać (abstrahując od mojej antypatii) jest niespójna i nieprzekonywująca ; rozumiem, że jest złą osobą, okrutną i tak dalej, ale to nie zmienia faktu, że dałaś nam za mało by jakkolwiek realny był tak wielki strach tylu mężczyzn przed tą panienką; zakładam, że jakieś tam powody mają, ale wszelkie udostępnione przez Ciebie dane w żaden sposób nie usprawiedliwiają takiej sytuacji; koniec;
OdpowiedzUsuńco do reszty rozdziału: KOCHAM! WSZYSTKO! nawet to że ona uciekła! chociaż szkoda, że go nie ugryzła bo wtedy by jej zasmakował ^^' kurcze...ja nie umiem chwalić, to już ta moja Paskudna Natura, ale naprawdę podoba mi się wszystko (poza nadużywaniem słowa "kobieta", ale o tym już mówiłam wcześniej)
uwielbiam Malfoya, Granger, Weasley...wszystkich :)
jestem z Ciebie dumna :*
Bo ona ma być niespójna i chaotyczna. Tak miało być od początku. Im dalej tym bardziej bd się wszystko wyjaśniać. To taki typ postaci. Uważam, że szukasz dziury w całym i ma to duży związek z antypatią do bohatera:) Doceniam jednak Twoje poświęcenie i konsekwencje w jej nielubieniu.
UsuńCoach powinien potrafić chwalić;p I czasami Ci się udaje;) Choć rzeczywiście bardziej skupiasz się na deficytach. Nie mówię, że to złe;)
Nie ma czegoś takiego jak paskudna natura...ile razy mam to powtarzać?;)
Cieszę się, że część rozdziału spełniła Twoje oczekiwania;)
Taaa...ta Twoja "kobieta" prześladowała mnie podczas pisania nowego rozdziału;D
Bardzo mi to pochlebia zwłaszcza, że jesteś tak wymagającym czytelnikiem;)
;*
Wow, ale się narobiło. O mało nie doszło do pocałunku, ale nie Hermiona dała dyla. Aż mi się chce dalej czytać :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze;D
UsuńDziękuję;)
Pozdrawiam!
Świetny wątek pomiędzy Draconem i Hermioną .
OdpowiedzUsuńGinny jest świetna :)
Jestem ciekawa czy Minister zabije Kingsley'a?
Dziękuję;)
UsuńSię okaże...;)
Pozdrawiam ciepło;)
W pełni popieram Ginny, jeśli chodzi o... związek Hermiony. Ja to się tylko modlę do Merlina, żeby ona się w porę opamiętała i nie wpakowała w to całe małżeństwo. Mam nadzieję, że jednak wygra rozsądek i rosnący pociąg do Malfoya :D
OdpowiedzUsuńGinny ma podstawy, żeby tak sądzić:) Ale o tym kiedyś;p
UsuńZobaczymy, co im los przyniesie;)
A Malfoy...to temat rzeka;D
Czytaj, a poznasz odpowiedzi na wiele swoich pytań;)
Dziękuję;)
Ściskam!
Nie pocałowali się ;( W sumie dobrze, bo to by było za szybko :D Aczkolwiek już się nie umiem doczekać, aż Hermiona rzuci Wiktora, bo ich związek nie ma sensu... Jestem strasznie ciekawa co zrobi Minister w związku z Kingsley'em... ^^
OdpowiedzUsuńFakt, zdecydowanie za wcześnie;)
UsuńPokażą to kolejne odsłony;)
Dziękuję;)
Pozdrawiam ciepło!
nie lubię Evy.
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu ale po prostu nie lubię
trzeba mieć zawsze w opowiadaniu jedną postać do nienawidzenia :D
tak już ze mną jest.
chcę więcej scen z Dramione <3
oni są tacy ... nawet nie mam słów :D
Tak to już jest, że mamy swoich ulubieńców i osoby, które budzą naszą antypatię. Gusta są różne:)
UsuńPrzyjdzie czas, że będzie ich dużo:)
Nie wiem co mam teraz napisać bo cały czas ciskam gromy(w myślach oczywiście) w Hermionę. Jak ona mogła uciec? No ja się pytam jak!? A ta Eva i Blackwell? Cudo! Lecę szybciutko czytać kolejne rozdziały. Aż mnie zżera ciekawość ;) Dużo weny i miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ksenia Kobelak w
I co ja mam Ci powiedzieć?;) Widocznie tak na nią działa urok Malfoya;)
UsuńDziękuję;)
Pozdrawiam!
mhm Malfoy i Hermiona mhm
OdpowiedzUsuń;)
UsuńUwielbiam charakter jakim obdarowałaś Ginny :D nawet nie jestem pewna czy kanoniczna Ginny tez taki ma :P inryguje mnie co zaszło między Draco i Hermiona :p I mam nadzieje że Hermi się opamięta w porę i nie wpakuję się w bagno jakim jest małżeństwo z Krumem xD mówiłam że go nie lubie? xD
OdpowiedzUsuńDziękuję;) Myślę, że kanoniczna Ginny ma silny charakter. Nie mniej niż moja Ginny;)
UsuńDowiesz się tego w kolejnych częściach opowiadania. Cierpliwości;)
Ahhh, dobrze się domyśliłam po tej radzie Kingsleya do Malfoya. Hermiona i Draco mieli ku sobie w przeszłości! Ładnie ładnie!
OdpowiedzUsuń