Kochani,
przed Wami kolejny rozdział "Rozbitków". Mam nadzieję, że Was nie rozczaruje. Z niecierpliwością czekam na Waszą opinię;)
Ogromne podziękowania dla Faceless, która od tej pory będzie dla Nas betować rozdziały. Wszystko po to, aby zwiększyć Wasz komfort czytania. ;)
Kochana nie wiem, jak wcześniej mogłam pisać bez Ciebie. Dziękuję!
A teraz już nie przynudzam i oddaje w Wasze ręce rozdział drugi.
Pozdrawiam ciepło,
Villemo;*
ROZDZIAŁ 2 „Rękawica została rzucona”
Z zaciętą
miną opuściła salę konferencyjną, gdzie przed chwilą zakończyło się zebranie
dyrektorów Departamentów Ministerstwa. Starała się uspokoić po nieudanej próbie
przekonania ministra do swoich racji. W nocy przeanalizowała wszystko dokładnie.
Wzięła pod uwagę każdy najmniejszy detal, który mógł zostać uznany za problematyczny.
Wynotowała argumenty za kontynuacją badań i kontrargumenty przeciwko przerwaniu
projektu. Wydawało jej się, że jest dobrze przygotowana do negocjacji. Zawsze dawała z siebie wszystko. Była
perfekcjonistką i nie pozwalała sobie na popełnianie błędów. Wierzyła, że tylko
ciężką pracą można dojść na szczyt.
Dlatego nigdy nie szła po najprostszej linii oporu. Chodzenie na skróty nie było w jej stylu.
Wrodzona ambicja i uczciwość nie pozwalały jej na to. Już w Hogwarcie pokazała,
że to nie pochodzenie decyduje o mocy czarodzieja. Teraz również nie pozwoli
się lekceważyć. Przegrała batalię, ale wynik wojny nie jest jeszcze
przesądzony, bo ona nie zamierzała poddać się bez walki. Choćby miała spędzić w
laboratorium resztę swojego życia, stworzy ten eliksir, a później wepchnie go
do gardła Blackwell’owi z nadzieją, że ten udławi się tą swoją czystokrwistą
mocą. Żałowała, że Kingsley zrezygnował z pełnienia funkcji Ministra Magii.
Według niej był to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Sam
zainteresowany wolał jednak wrócić do swojego Biura Aurorów, gdzie, jak zwykł
mówić, było jego serce.
W błyskawicznym
tempie przecięła korytarz i wcisnęła przycisk przywołujący windę, po czym
czekając na jej przyjazd, oparła się o zimną ścianę i przymknęła oczy. Marzyła
o tym, aby jak najszybciej zamknąć się w swoim gabinecie. Chciała uwolnić się
od tych wszystkich ciekawskich spojrzeń i plotkarskich szeptów.
- Ktoś tu
nie potrafi przegrywać…
Zacisnęła
zęby, słysząc kpiący głos sekretarza Blackwella. Uniosła wyzywająco głowę i
spojrzała na pełną satysfakcji twarz Cormaca. Z całej jego postawy biła niezachwiana pewność
siebie, która doprowadzała kobietę do stanu wrzenia. Najchętniej starłaby mu z
twarzy ten pyszałkowaty uśmieszek. Co
prawda, wiedziała, że Ministrowi Magii niekoniecznie spodobałby się fakt, że
pobiła jego bratanka, ale czego nie robi się dla satysfakcji i świętego
spokoju?
-Wyjaśnij mi
proszę, co ja takiego przegrałam, McLaggen?- Zapytała głosem tłumionym od
rosnącej w niej furii.
Blondyn zbliżył się do kobiety i oparł
nonszalancko o ścianę. Hermiona skrzywiła się z niesmakiem, gdy Cormac, zupełnie
niezrażony jej niechęcią, nachylił się nad nią z udawanym smutkiem wymalowanym
na twarzy.
- Masz prawo
czuć się rozgoryczona, Hermiono. Doskonale cię rozumiem.
-Doprawdy?-
Wtrąciła z przekąsem, starając się nie stracić kontroli nad emocjami i nie
przekląć mężczyzny jakimś zaklęciem.
-
Oczywiście! Kto jak nie ja zrozumie
wielkie ambicje? Myślisz, że spalam się tak, bo do końca życia chcę być
asystentem? Zapewniam cię, że wkrótce to ja będę głową magicznego wymiaru.
- Niedoczekanie twoje. Ludzie musieliby
postradać zmysły żeby głosować na takiego napuszonego półgłówka - przeszło jej przez myśl. Zamierzała go
zignorować, licząc na to, że brak reakcji z jej strony sprawi, że McLaggen
straci zainteresowanie. Najwyraźniej jednak dzisiaj miała pecha, gdyż mężczyzna
potraktował jej milczenie, jako nieme przyzwolenie na wyrzucanie z siebie tych
wszystkich bzdur na temat swojej spektakularnej kariery politycznej.
-Dlatego powiem ci coś, co powinno cię
uspokoić – wyznał konspiracyjnym szeptem, obejmując ją jednocześnie ramieniem.
- A to
ciekawe – sarknęła, przyglądając się blondynowi z niedowierzaniem i odsuwając
na bezpieczną odległość.
- Nie trać
nadziei. Nawet, jeśli nie za kadencji mojego wuja, to na pewno za mojego
urzędowania, otrzymasz dotacje. Mój wuj jest zbyt dużym ignorantem i
tradycjonalistą, żeby dostrzec szansę w tak innowacyjnych badaniach.
- A ty niby
ją widzisz? – Zakpiła, patrząc na niego z pobłażaniem i siłą woli powstrzymując
się przed parsknięciem śmiechem prosto w jego twarz.
-
Oczywiście! To, nad czym pracujesz, w przyszłości może okazać się wielkim
przełomem w resocjalizacji. Najważniejsze jednak jest to, że…
-Czego
chcesz, Cormac? - Zapytała znudzonym głosem, mając po dziurki w nosie jego
usilnych prób zaimponowania jej.
-Chciałbym ci
pomóc… Mógłbym udzielić ci wskazówek, jak rozmawiać z wujem. Na przykład
podczas dzisiejszej kolacji? – zaproponował z dwuznacznym uśmiechem.
- Zbytek
łaski. - Ucięła chłodnym tonem.
W tym samym
czasie drzwi windy rozsunęły się, a Hermiona z nieskrywaną ulgą zrobiła krok w
jej stronę. Nie dane jej jednak było wejść do środka, gdyż ręka mężczyzny
zagrodziła wejście. Zirytowana spojrzała na blondyna.
- Nie musisz
grać przede mną takiej samowystarczalnej. Możesz dalej toczyć te swoje mądre
wojny na argumenty, a i tak nic nie osiągniesz. Przynajmniej nie z tym
ministrem - urwał, rzucając jej sugestywne spojrzenie, po czym kontynuował
poufałym tonem. - Obydwoje wiemy, że są łatwiejsze sposoby na załatwienie tej sprawy.
Mogę przekonać wuja. Wystarczy, że…
Hermiona
miała już dość tej bezsensownej rozmowy. Ba! Ona miała już dość udawania uprzejmej
i głuchej na jednoznaczne aluzje blondyna. Godność…
Pamiętaj, Hermiono godność… Jesteś ponad tego gnoma…Godność… Jesteś godnością! -
Powtarzała sobie na okrągło, choć po insynuacjach McLaggena z trudem
przychodziło jej nie posłanie swojej „godności ” do diabła.
-Jeżeli to
kolejna próba umówienia się ze mną, to odpowiedź brzmi: „NIE”. Wbij sobie
wreszcie do tego zakutego łba, że jestem ZARĘCZONA. Przegrywać też trzeba
potrafić z godnością, McLaggen - wycedziła i wyminąwszy mężczyznę weszła do
windy.
…
- O,
Granger, wszędzie cię szukałem!
Jeszcze tego tu brakowało - pomyślała słysząc głos należący do Dracona
Malfoya. Przewróciła oczami, po czym ze
znudzoną miną spojrzała na arystokratę.
-Jeżeli po
to, aby spytać, czy przypadkiem nie natknęłam się na twój mózg, to przykro mi,
ale nie mogę ci pomóc.
Mężczyzna
zaskoczony reakcją kobiety przechylił głowę na bok, taksując ją przy tym
nieprzeniknionym wzrokiem.
- A cóż to
się wydarzyło, że moja ulubiona czarownica od rana pluje jadem na prawo i lewo?-
Zakpił, unosząc lewą brew.
Hermiona
prychnęła wyniośle, po czym obrzucając blondyna nieprzychylnym spojrzeniem, ruszyła
w stronę swojego gabinetu. Czuła tępe pulsowanie w skroniach, co zapowiadało
nadchodzącą migrenę. Jak na dzisiaj miała dość wrażeń. Niestety, jeśli liczyła
na to, że były Ślizgon zostawi ją w spokoju, to najwidoczniej musiała się
przeliczyć. Westchnęła z rezygnacją, słysząc szybkie kroki za sobą. Kątem oka
zerknęła na mężczyznę, który przyglądał się jej ze złośliwym rozbawieniem.
- I co cię
tak bawi, Malfoy?- Warknęła zatrzymując się gwałtownie i krzyżując ręce na
klatce piersiowej.
Najpierw
straciła dotację, potem musiała znosić zaloty McLaggena, a teraz na dokładkę
ten, pożal się Merlinie, arystokrata za knuta i dwa sykle wziął sobie za punkt
honoru, aby doprowadzić ją do białej gorączki. Zastanawiała się, kogo musiała zabić
w poprzednim wcieleniu, że w tym życiu jej pokuta polega na współegzystowaniu z
takimi ludźmi.
- Pohamuj
swoje instynkty seryjnego mordercy. Nie po to goniłem cię przez pół ministerstwa,
żeby teraz znosić twoje fochy - oznajmił chłodnym tonem.
W przeciwieństwie
do kobiety, Dracon był oazą spokoju. Hermiona zazdrościła mu wielokrotnie tego
opanowania. Starała się nie okazywać emocji, ale w jego towarzystwie było to
arcytrudne zadanie.
- Nikt ci
nie kazał za mną biegać po ministerstwie. A jeśli nie chcesz znosić moich
fochów, to daj mi święty spokój - zironizowała, na co mężczyzna zacisnął
mocniej szczękę.
- Shacklebolt
chce z tobą porozmawiać- odpowiedział zimnym tonem, nie dając się sprowokować.
- A ty
bezinteresownie bawisz się w posłańca? – Sarknęła i z zadowoleniem dostrzegła,
że mruży oczy.
- Posłuchaj
ty… - zaczął, przyciszonym, groźnym tonem, robiąc krok w jej stronę.
- Ileż można
na was czekać?
Drgnęła,
słysząc niski baryton należący do Szefa Aurorów, który nieświadomie wybawił ją
z kłopotów. Wypuściła niezauważalnie wstrzymywane powietrze i spojrzała skruszona
na czarnoskórego mężczyznę. Widząc jej reakcję, Malfoy wywrócił oczami i posłał
jej kpiący uśmiech. Krew ponownie się w niej zagotowała. Zastanawiała się, jak
to jest możliwe, aby jeden człowiek samym uśmiechem potrafił doprowadzić ją do
szału. Na końcu języka formułowała się jej niewybredna uwaga pod adresem byłego
Ślizgona, z wypowiedzenia której tymczasowo zrezygnowała. Zamiast tego z wysoko
uniesioną głową wyminęła blondyna i ruszyła w stronę czekającego na końcu
korytarza Kingsleya.
Oni
chyba nigdy nie dorosną - pomyślał ze
zrezygnowaniem Szef Biura Aurorów, obserwując zachowanie tej dwójki.
…
Żałowała, że
w Alcatraz nałożono bariery antymagiczne. Bez nich dużo łatwiej byłoby jej
zaprowadzić porządek wśród zgrai tych nieudaczników, którzy pozwolili się
zamknąć. Z drugiej jednak strony, co jej
po magii, gdy różdżki tych idiotów zostały złamane.
Prychnęła
zirytowana, starając się ignorować podniesione głosy więźniów. Musiała
pomyśleć. A do tego potrzebowała ciszy. Każdy najmniejszy nerw w jej ciele
buntował się przeciwko hałasowi. Zamknęła oczy i odchyliła szyję, chcąc pozbyć
się uciążliwego napięcia w karku. Skrzywiła się czując protest w mięśniach.
Zacisnęła dłoń na srebrnym sztylecie wbitym w oparcie fotela i szybkim ruchem
cisnęła nim w przestrzeń. Wszystkie głosy zamarły w momencie, gdy ostrze ze
świstem przecięło powietrze i utknęło w czole jednego ze skazańców, a jego
wychudzone ciało z głuchym łoskotem upadło na podłogę. Widząc przerażenie
malujące się na twarzach zebranych, uśmiechnęła się z samozadowoleniem. W końcu
ta banda barbarzyńców zdążyła się już przekonać, że nie należy jej ignorować.
Po ostatniej próbie buntu pokazała im, kto tu rządzi. Podniosła się i niespiesznym
krokiem zaczęła przechadzać pomiędzy usuwającymi jej się z drogi ludźmi.
-Tak lepiej -
wymruczała, delektując się niczym niezmąconą ciszą. - A teraz wyjaśnijmy sobie
coś - zaczęła ostrym tonem, wyciągając sztylet z czoła nieżyjącego już
mężczyzny. - Nie obchodzi mnie, jak to zrobicie. Macie ją tu przyprowadzić… ŻYWĄ.
A zaszczyt dostarczenia mi paczki przypadnie… - przez chwilę sunęła wzrokiem po
milczącym tłumie, po czym zatrzymując spojrzenie na znajomej męskiej sylwetce,
uśmiechnęła się do „Wybrańca”. -Ty mi ją dostarczysz, Amycusie. I pamiętaj, że
cierpliwość nie jest moją mocną stroną - wyszeptała mężczyźnie do ucha,
przejeżdżając mu zakrwawionym ostrzem po policzku. Carrow przełknął głośno ślinę
i w odpowiedzi skinął głową.
Pominęłaś jeszcze chyba parę przecinków, ale to drobnostka :D Rozdział jest po prostu nieziemski! Uwielbiam opis zachowania Dracona, to mnie najzwyczajniej w świecie rozkłada na łopatki :D
OdpowiedzUsuńNo i zakończenie... ciarki mam na plecach jak to czytam. Ale dzięki temu czuję, że czeka nas masa dobrej akcji w przyszłości :)
Pozdrawiam! :D
Przepraszam...sprawdzałam wszystko z trzy razy, ale było późno więc mogłam coś przeoczyć.
UsuńW takim razie, Kochani za brak przecinków i inne błędy proszę mieć pretensje do mnie.
Wiem, widziałam Twoją adnotację w nawiasie;D
Staram się nie przesadzić. Póki co mam zamiar stopniować napięcie;) Powiem tylko, że Mistery Woman (jak ochrzciła ją Karolina Dębiak (;)odegra w tym opowiadaniu sporą rolę i namiesza w magicznym świecie.
Pozdrawiam,
V.
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co wydarzy się z dalszych rozdział. Coraz bardziej mnie wciąga to opowiadanie.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Jagoda:):*
Dziękuję!
UsuńJest sporo kwestii, które muszę wyjaśnić, wątków, które muszę wprowadzić, bohaterów, których muszę włączyć więc...mam nadzieję, że na brak wydarzeń nie będziecie narzekać;) Bylebym się w tym sama nie pogubiła XD
Pozdrawiam serdecznie,
Villemo.
Hm, intrygujesz, intrygujesz.:)
OdpowiedzUsuńRozdział jest ciekawy, widzę, że nie zamierzasz od razu rzucać sobie w ramiona Draco i Hermiony. To dobrze.:D Ja tam lubię ich podchody.:D
Cormaca za takie teksty powiesiłabym za wiadomą część ciała gdzieś przy jakieś latarni.xD
Końcówka.. To dopiero nie będzie dawało spać po nocach.xD Jak mogłaś skończyć w takim momencie.? Kim jest ta mistery women?:D
Czekam na kolejny.:)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Masz rację, nie zamierzam rzucać ich sobie w ramiona;)Co prawda nie są już dziećmi i nie powinni się tak zachowywać, ale to dalej Hermiona Granger i Dracon Malfoy;p
UsuńCzyżbym wybrała zły moment?;p Mistery Woman? Podoba mi się to określenie;) To nie jest odpowiedni moment na ujawnienie Wam jej tożsamości. Wszystko w swoim czasie;)
Dziękuję za miłe słowa;)
Pozdrawiam serdecznie.
V.
nie wiem czemu ale mam przeczucie, że chodzi o Hermione! rozdział naprawdę świetny :)
OdpowiedzUsuńTwoja wierna czytelniczka,
której nawet nie odpiszesz nic w komentarzu :(
Anna!
Kochanie,
Usuńpytaj o co chcesz, a ja zawsze Ci odpiszę...no chyba, że będzie to akurat informacja top secret odnośnie przyszłych wydarzeń opowiadania;) Na Twój komentarz zawsze czekam z ogromną niecierpliwością! I naprawdę doceniam to, że jesteś ze mną od początku, a nawet i jeszcze dłużej, bo od czasów Nieziemskiej. Doceniam podwójnie, bo poświęcasz chwile swojego cennego czasu i komentujesz każdą notkę. Dlatego przepraszam jeśli poczułaś się zaniedbana. Wszystkie Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne i motywują mnie do pisania.
Ostatnio też miałaś przeczucia z Ronem i co się okazało?;p
Ale nic nie mówię, będziecie mieć niespodziankę;D Mam nadzieję, że uda mi się Was zaskoczyć.
Dziękuję za opinię o rozdziale aktualnym, jak i o poprzednich;*
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło,
Villemo.
Mistery Woman - bardzo ładnie ujęte;) a co do rozdziału, to jak zwykle świetny;) Rozmowa Hermiony z Draconem - cud, miód i orzeczki;D Mam wrażenie, że nawet rozpoczynając ich historię w momencie, gdy mają po 50 lat, dalej zachowywali by się jak dzieci;) Może nawet bardziej, w końcu na starość ponoć się dziecinnieje;D Pozdrawiam, Justyna;)
OdpowiedzUsuńPrawda?;) Mnie też się podoba. I chyba wejdzie w użycie, bo póki co nie planuję ujawniać tożsamości bohaterki;p
UsuńCoś w tym chyba jest;D Będę się starała nie przekoloryzować ich zachowania względem siebie za bardzo żeby nie wyszło to za sztucznie. Pomysły przychodzą raczej spontanicznie, najczęściej gdy budzę się w środku nocy więc zobaczymy jak to z nimi będzie.
Dziękuję!
Pozdrawiam ciepło,
Villemo.
Dość ciekawy rodział;) Cormac-palant takiego to tylko na księżyc wysłać, a Draco ach ta jego ironia z takim to tylko na koniec świata i 10km dalej;D rozmarzyłam się;D mam nadzieje, że kończysz 3rodział i pokładam nadzieje, że w nim bd wątek wiesz kogo;p buzka maleńka;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie widzę, że Cię poniosło kochana;D
UsuńRozdział jest już u Bety;)
Coś tam powinno się znaleźć więc powinnaś być usatysfakcjonowana;p
Ściskam!
Zdecydowanie najbardziej lubię twoje dialogi! Rozmowa Hermiony i McIdioty oraz przepychanka słowna z Draconem na poziome master mistrz dialogów! Moje gratulacje! Napisałabym więcej, ale pędzę czytać dalej :) Zastanawiam się jeszcze tylko czy specjalnie zmieniłaś nazwę z Alcatraz na Alkatraz?
OdpowiedzUsuńPotrafisz dowartościować człowieka;) Dziękuję po raz enty!;D
OdpowiedzUsuńA wiesz, że jako jedyna zwróciłaś na to uwagę?;) Spostrzegawcza bestia;)
Tak, specjalnie. Ale resztę wyjaśnię w odpowiednim rozdziale;)
Hej!
OdpowiedzUsuńMcMamZaWielkąGłowęNaMójMałyMózg to chyba nigdy nie poznał mojej pięści oraz nie czuł tego paraliżującego bólu, kiedy ktoś przestawia mu twarz :P
Hermiona + Draco<3
Dwa słowa wyrażają więcej niż tysiąc słów :P
Kim jest ta kobieta?
Bella?
Nie wiem tego, ale wiem, że jej się boję :)
Ściskam :*
Layls
Zdecydowanie nie miał przyjemności;D
UsuńNie, nie Bella, ale ma równie ładne imię;p
Doceniam to, że komentujesz każdy rozdział;)
Ściskam;*
Haha, Cormac jak zawsze tępy xD Jeśli Hermiona wyjdzie za mąż to chyba nadal będzie ją podrywał ;P Bo co komu przeszkadza, że ma męża? Nikomu xD Mimo tej drobnej sprzeczki Draco nie był zły dla Hermiony ;P Ciekawe co tam za plany ma Kingsley...
OdpowiedzUsuńNo i ta wredna baba, ciekawe co ona knuje, pewnie coś niedobrego xD
pozdrawiam
Courtney
Niewykluczone, że to ten typ;)
UsuńPewnie tak;p
Dziękuję;)
Pozdrawiam ciepło!
Faktycznie, Draco i Hermiona nigdy nie dorosną, ale przyznaję, że ten kontrast jest bardzo ciekawy. Wiecznie poukładana Mionka i opanowany Malfoy dają się tak łatwo sprowokować :) McLaggen jest dupkiem. Czy jeszcze nie dał się na spokój z Hermioną? Ostatni akapit dotyczył chyba tej samej osoby z prologu? Powoli zaczyna się to wszystko krztałtować.
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
Usuńej! protestuję! Tylko Draco może się opierać nonszalancko o cokolwiek, to zarezerwowane dla niego, a Cormac powinien się schować! o tak! no i jeszcze jej tak zagradza drogę?! to też zarezerwowane dla mojego bożyszcza! i niby jak go wyminęła skoro on jej zagrodził przejście ręką? musiałaby przejść pod nią, a nie go minąć - dobra, czepiam się; no ale co ja poradzę? taka już moja paskudna natura
OdpowiedzUsuńHURRA!!! STARCIE TYTANÓW! ojej...jak ja nie lubię jak się go określa "arystokrata" tzn ja wiem, że nim jest, ale w tym momencie ni jak to nie pasuje do sytuacji, to takie pójście na łatwiznę by nie powtarzać imienia, "mężczyzna" itd, stać Cię na więcej
"szlamcia"?! serio?! i po moim bożyszczu...
"krzyżując ręce na klatce piersiowej" oj nie nie, ładniej by było na piersiach...tak bardziej kobieco; jeny ale się czepiam, nie lubię siebie za to czepialstwo, ale nic nie poradzę, paskuda na zawsze pozostanie paskudą
o nie...znowu ta pani ze środka szablonu, i po co? o...a teraz ma srebrny sztylet? a po co jej i złoty i srebrny?
o...i już? koniec rozdziału?
szkoda bo się wciągnęłam a muszę iść spać
No niestety, nie tylko Draco ma na to przyzwolenie;)
UsuńZ drugiej strony;p na około;p jak wolisz, kochana.
Być może...ale jak weźmiesz tę "szlamcie" to wychodzi arystokrata za knuta i dwa sykle;p Tą jedna szlamcię przeżyjesz;)
No nie wiem, czy mnie nie przeceniasz...
No tu to już serio się czepiasz;p na klatce piersiowej tez jest ok;p
Ma bogaty asortyment...;D Cóż za spostrzegawczość- no, jestem dumna.
na dzisiaj koniec;) Ale jeśli tylko bd miała ochotę na więcej to przed Tobą jeszcze 16 rozdziałów;)
;*
Hahaha biedna Hermiona.Ja bym już dawno przeklęła czymś McLaggena.
OdpowiedzUsuńKim jest ta mroczna kobieta i kogo chce żeby jej dostarczono? hmmm...
Ja też;p
UsuńTo baardzo istotna dla opowiadania bohaterka;)
Dziękuję;)
Pozdrawiam!
Hermiona ma ciężkie życie... Ciekawe czego chce od Draco i Hermiony Kingsley? Co to za tajemnicza kobieta, która chce równie tajemniczej paczki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
kasia
Dowiesz się tego już wkrótce;)
UsuńDziękuję ;)
Pozdrawiam!
Kingsley idealnie podsumował głównych bohaterów. Normalnie jak dzieci, co nie zmienia faktu, że są cudowni. Jak na razie najbardziej intrygują mnie dwie rzeczy: nad tym pracuje Hermiona i co się dzieje w Alkatraz.
OdpowiedzUsuńDziękuję;) Mam nadzieję, że rozwiązanie bd satysfakcjonujące;)
UsuńPozdrawiam;)
Rozdział genialny. Zastanawia mnie kim jest ta dziewczyna z Alkatraz, nie mogę się doczekać rozwiązania tej zagadki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Dziękuję;)
UsuńPozdrawiam!
kolejny rozdział świetny !
OdpowiedzUsuńjejku szybko czyta się te rozdziały i nie wiem czy to dobrze czy źle ?
najbardziej chyba mi się podobają te tytuły przy rozdziałach ...
idealne są
trzymaj tak dalej !
ps: nie pozdrawiam bo będziemy się jeszcze ''widzieć'' przy rozdziałach :D ale życzę weny !
Dziękuję:)
UsuńCieszę się, że trafiłam w Twój gust:)
Niech i tak będzie;D
WOW jesteś wielkaa!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńŁał, ten rozdział to naprawdę coś. Zwłaszcza ciekawi mnie kim jest tajemnicza kobieta która siedzi w Alcatraz. I za co siedzi. Życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ksenia Kobelak
Wkrótce wszystko stanie się jasne;)
UsuńPozdrawiam;*
no no no co to za kobieta
OdpowiedzUsuńIntrygujące opowiadanie, wiesz jak zachęcić czytelnika, bardzo mi się to podoba :D Tak nawiasem mówiąc to czuję się odrobine idiotycznie pisząc co 5 minut komentarz,którego być może nikt nie przeczyta XD
OdpowiedzUsuńBardzo się staram;) Dziękuję.
UsuńPrzeczyta i odpowie, choć niestety z poślizgiem:)
Phi, Malfoy nie słyszałeś, że bieganie jest dobre dla zdrowia?
OdpowiedzUsuńZdecydownie uwielbiam moment,w którym Hermiona zaczęła powtarzać "jesteś godnością" i ta akcja z Cormaciem! Biedaczek chyba jeszcze nie zakumał, że ona go nie chce :/
Pozdrawiam!