Kochani,
a oto i pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że pomimo braku spektakularnej akcji przypadnie Wam do gustu. Początki zawsze są trudne lub też nudne jak kto woli ale taka kolej rzeczy. Trzeba od czegoś zacząć. Mimo wszystko liczę na to, że podzielicie się ze mną swoją opinią odnośnie poniższego rozdziału. Chciałabym Wam podziękować za ostatnie komentarze, za wszystkie ciepłe słowa. Nawet nie wiecie ile radości mi sprawiacie.
A teraz już nie przynudzam. Zapraszam do lektury.
Ściskam mocno,
Villemo;)
ROZDZIAŁ 1 „Rysa na szkle”
Drewniany
zegar na ścianie wskazywał kwadrans po godzinie dziewiętnastej. Jego ciche
tykanie akompaniowało się z rytmicznym odgłosem skrobania pióra po pergaminie.
Ostatnie promienie zachodzącego słońca, pieszczotliwie otuliły skupioną twarz
kobiety, która zdawała się nie dostrzegać tych subtelnych sygnałów upływającego
czasu. Z irytacją odgarnęła niesforny kosmyk włosów opadający na czoło, by
chwilę później znów wrócić do przerwanej czynności. Nie odrywając wzroku od
pergaminu, sięgnęła po ostatnią teczkę znajdującą się na biurku obok okazałego
stosu innych dokumentów. Wyjmując z niej plik kartek, zmrużyła oczy. Z każdą
przeczytaną linijką tekstu jej usta zaciskały się w wąską linię, a na policzki
wstąpiły rumieńce złości. Prychnęła z pogardą i zmięła pergamin. Złość krążąca
wraz z krwią w żyłach kusiła, aby uraczyć Ministra Magii stosowną odpowiedzią.
Wiedziała jednak, że emocje nigdy nie są dobrym doradcą. Musi ochłonąć zanim
podejmie kolejne próby negocjacji. W innym wypadku może stracić dotacje i cały
projekt okaże się fiaskiem. Odchyliła się w fotelu i zamknęła oczy, starając
uspokoić swoje skołatane nerwy. Skrzywiła się nieznacznie podczas
rozmasowywania sztywnego karku. Nadgodziny w ministerstwie zaczynały
najwidoczniej dawać o sobie znać. Z ulgą stwierdziła, że jutro jest piątek. Będzie
musiała dorwać Blackwella przed popołudniowym zebraniem. Nie może dopuścić,
żeby przez tego ignoranta jej prace zostały wstrzymane. I to kosztem czego?
Rozbudowania więzienia w Alcatraz. A przecież istniało inne wyjście. Skoro dla
niej było to tak przejrzyście oczywiste, to Jason też w końcu musiał to
dostrzec. Miała zamiar dołożyć wszelkich starań, aby tak się stało.
Ziewnęła
głośno w tym samym momencie, gdy drzwi do jej gabinetu otworzyły się na oścież.
-A ty ciągle
w pracy?
Uśmiechnęła
się blado do pana Bannera, który pełnił dzisiaj nocną wartę w ministerstwie. Był to starszy Auror, o którym krążyły
legendy i który był podziwiany przez większość społeczeństwa. On jednak nigdy
nie przywiązywał wagi do opinii ludzi i zawsze robił to, co uznawał za
stosowne. Kilka lat temu z przyczyn zdrowotnych mężczyzna musiał zawiesić czynną
służbę. Pomimo tego nie przeszedł na emeryturę. Po odejściu z Brygady
Uderzeniowej przejął na siebie rolę doradcy Kingsleya i mentora młodych Aurorów.
Dodatkowo dbał o wszelkie zabezpieczenia Ministerstwa Magii, którego gmach znał
od podszewki. Odkąd Hermiona zaczęła pracę w Departamencie Tajemnic, zdążyła
bardzo polubić mężczyznę. A patrząc na ojcowski stosunek Philipa do niej, można
było wywnioskować, że i on darzył szatynkę sympatią.
- Chcę
nadgonić z pracą, żeby nie martwić się o nią na urlopie – wyjaśniła ze skruchą.
- Czwarty
dzień z rzędu przyłapana na gorącym uczynku. Można to podpiąć pod pracoholizm.
Toć sam Minister Magii spędza mniej czasu w pracy niż ty - dodał z naganą w
głosie, jednak z jego bladoniebieskich oczu biła troska.
Hermiona
słysząc uwagę mężczyzny, uśmiechnęła się ciepło i wzruszyła bezradnie ramionami.
Przeszło jej przez myśl, że ich wieczorne spotkania powoli stają się swego
rodzaju rytuałem.
- A nie
domyślił się pan, że specjalnie zostaję po godzinach, żeby móc bezkarnie się z
panem spotkać? - Zapytała żartobliwym tonem, na co mężczyzna roześmiał się
tubalnie i pogroził jej palcem.
-Gdybym miał
z trzydzieści lat mniej, to nie zakładałbym innej możliwości. A jako, że w
najlepszym wypadku mógłbym być twoim dziadkiem, to nie próbuj mnie podchodzić drogie
dziecko.
- Przejrzał
mnie pan - zaśmiała się i zamaszystym ruchem złożyła ostatni podpis pod
raportem.
-Na miejscu
narzeczonego byłbym zazdrosny, że więcej czasu poświęcasz pracy. Poza tym, czy
przypadkiem nie powinnaś być właśnie na tym wspomnianym urlopie? - Zapytał
poważnym tonem, obserwując jak Hermiona porządkuje dokumenty na biurku.
- Musieliśmy
odłożyć wyjazd, bo wezwali go do Sofii – oznajmiła bezbarwnym tonem. -Wraca w
przyszłym tygodniu. Chyba, że trener znowu zarządzi bonusowy trening w celu
przećwiczenia nowej taktyki – dodała z przekąsem.
Poczuła
ciepłą dłoń na ramieniu i zawstydziła się na myśl, jak żałośnie musiała
zabrzmieć jej ostatnia wypowiedź.
- Ale w
końcu to jego praca. Najważniejsze, że się realizuje i odnosi sukcesy –
powiedziała, choć nie wiedziała, czy stara się przekonać Philipa, czy samą
siebie, że ciągła nieobecność Wiktora o niczym nie świadczy.
-Jestem
pewny, że on to docenia. Jesteś bardzo wyrozumiała – zapewnił łagodnym tonem. -
Idź do domu i odpocznij. Zajmę się zabezpieczeniami – zaproponował z
dobrodusznym uśmiechem. – Pomyśl też trochę o sobie. Ty też jesteś ważna,
Hermiono.
Widząc pełne
zrozumienia spojrzenie starszego mężczyzny, uśmiechnęła się z wdzięcznością.
Czasami miała wrażenie, że pan Banner widzi i rozumie dużo więcej, niż ona mu
mówi.
-Dobrej nocy,
panie Banner…i…dziękuję.
-Nie ma za co.
No już, proszę mi stąd zmykać i to natychmiast. I niech no ja jutro przyłapię
cię na nadgodzinach, to obiecuję, że przełożę przez kolano – odparł, marszcząc
groźnie czoło, lecz w jego oczach błyszczały wesołe iskierki.
W odpowiedzi
Hermiona zasalutowała posłusznie i raz jeszcze życząc mężczyźnie dobrej nocy, opuściła
swój gabinet.
***
Zawsze
zastanawiał się, co by było gdyby? No właśnie, „co” i „gdyby”- dwa z pozoru
niewinnie wyglądające słowa, które zestawione razem, nabierają mocy i
odpowiedniego brzmienia. Dracon Malfoy nigdy nie uważał się za człowieka
sentymentalnego. Ba! On nawet nie był specjalnie empatyczny. Bywały jednak
chwile, gdy przeszłość, którą tak bardzo chciał wymazać ze swojej pamięci, dręczyła
jego umęczoną duszę, a grzechy młodości, o których pragnął zapomnieć, dopadały
go w swoje ostre szpony. Wystarczyło wspomnienie tego koszmarnego dnia albo wykrzywiona
bólem twarz matki nawiedzająca go w snach, by nie zmrużył oka przez całą noc.
Po wojnie wszystko
się zmieniło. Magiczny świat się zmienił, zmienili się czarodzieje, zmienił się
on. Dorosłość brutalnie się o niego upomniała. Nie mógł nic zrobić, aby pomóc
matce, spędził rok w Azkabanie, był świadkiem egzekucji Lucjusza, widział tyle
okropności i bezdusznego okrucieństwa, że myślał, iż nigdy nie będzie w stanie
normalnie funkcjonować. Wychodząc na wolność, nie odczuwał ulgi. Wręcz
przeciwnie, był złamany. Piętno wojny zostawiło w nim ślad. I nie chodziło tu
jedynie o Mroczny Znak na skórze. Tatuaż był jedynie dowodem na to, że ostatnie
lata nie były wytworem jego chorej wyobraźni. Stanowił on swoiste przypomnienie
faktu, że dokonał złego wyboru. Gorsza od tego była świadomość, że nie potrafi
uwolnić się od poczucia winy i tkwił w tym cholernym przekonaniu, że gdyby schował
swoją malfoyowską dumę do kieszeni, kiedy jeszcze miał na to okazję, to dziś
być może nie musiałby oglądać swojej matki w takim stanie. Czuł, że zawiódł. Myśl
o tym, jak i poczucie winy zjadały go od środka. Nie mógł się jednak poddać.
Narcyza go potrzebowała. Wspólnie z Blaisem i Pansy musieli od nowa zbudować
swoją teraźniejszość i przyszłość. Jednakże, podczas gdy jego przyjaciele
robili wszystko, aby odbić się od dna, on coraz bardziej się pogrążał. Aż do
pewnego dnia, gdy w Dziurawym Kotle spotkał Pottera. Uśmiechnął się ironicznie
na wspomnienie swojego partnera. Wtedy, słysząc jego propozycję, zbył go
cynicznym uśmiechem i zgorzkniałą uwagą. Nie wierzył, że Złote Dziecię
Dumbledorea zniży się do pomocy byłemu sługusowi Voldemorta. Jakież było jego
zdziwienie, gdy brunet, zgodnie z obietnicą, następnego dnia pojawił się w domu
Blaise’a, gdzie Draco wraz z Pansy rezydował, nie mogąc zmusić się do powrotu
do Malfoy Manor. Jego groźne „Malfoy zwlecz swoje leniwe dupsko na dół, bo inaczej
poświęcę się i wlezę ci do łóżka” tak go zaskoczyło, że zapomniał posłać go do
diabła. Co więcej, Golden Boy nie dość, że zniżył się do pomocy byłym
Śmierciożercom, to na domiar złego zdecydował się do tego, aby związać się z
jednym z nich. „Prorok Codzienny” prześcigał się w rewelacjach na temat
ognistego romansu Wybrańca z Pansy Parkinson. Dzięki rekomendacji Harry’ego Blaise
dostał się na staż do Munga, gdzie zrobił spektakularną karierę Magochirurga, a
on mógł dołączyć do elity Aurorów. Ironia
losu! On, Dracon Malfoy, syn najwierniejszego sługi Czarnego Pana, ze
Śmierciożercy stał się jednym z Aurorów! Lucjusz musiał przewracać się w grobie
ze szczęścia.
Od tamtego
czasu jego życie zmieniło się diametralnie. Znów mógł zasmakować jego uroków i
rzucić się w wir codzienności. Lecz tym razem nikt mu nie mówił, co powinien zrobić,
co jest dobre, a co złe, z kim powinien się zadawać, a kogo z miejsca potraktować
Avadą. Ani Lucjusz, ani Czarny Pan nie dyktowali mu, jak ma żyć. Był panem
samego siebie i własnego losu. Każdego dnia poruszał się w labiryncie matactw,
manipulacji i gier pozorów. Nie stanowiło to jednak dla niego problemu. Już w
szeregach Czarnego Pana nauczył się, jak radzić sobie w trudnych warunkach. Dlatego
szybko przystosował się do panujących realiów i dopasował do otaczającego go
środowiska. Sztukę przetrwania opanował do perfekcji. W kręgach Śmierciożerców
musiał być wyczulony na każdą najmniejszą zmianę. Aby przeżyć musiał wyłapywać
nawet minimalną nieprawidłowość w otoczeniu. Tam nikt, nawet najwierniejszy
sługa nie mógł czuć się pewnie. Lord nie tolerował nawet najmniejszych
potknięć. Jego ojciec przekonał się o tym na własnej skórze. On zresztą także. Z tym, że za jego błąd
zapłacił ktoś inny.
Zacisnął
pięści, patrząc na swoją matkę, która siedząc na krześle, niewzruszenie
szczotkowała swoje jasne, lśniące włosy. Nieobecny wzrok utkwiła w krajobrazie
za oknem, choć Draco nie był pewny, czy dostrzega to, co działo się na
zewnątrz. Nie był nawet pewny, czy jego matka zarejestrowała moment, w którym
przyszedł. Czas oraz trudy wojny i na niej odcisnęły swoje piętno. Jednak
pomimo ciemnych cieni pod oczami, mozaiki zmarszczek i braku uśmiechu Narcyza
Malfoy wciąż była piękną kobietą.
Westchnął
ciężko i niepewnie położył dłoń na ręce matki. Lecz nawet ten gest nie wywołał żadnej
reakcji ze strony blondynki. Wciąż pozostawała niewzruszona. Magomedycy robili
wszystko, co w ich mocy, aby pomóc jego matce, jednak jak dotąd nie postawili
trafnej diagnozy. Blaise, który ostatnio awansował na dyrektora szpitala,
powiedział mu, że to bardziej problem natury psychicznej i jego pracownicy
robią wszystko, aby dotrzeć do pani Malfoy. Za jego sprawą Narcyza znajdowała
się pod najbardziej profesjonalną opieką magomedyczną. Niestety nie zmieniało
to faktu, że od ponad pięciu lat jej stan nie uległ żadnej zmianie.
Czuł się
bezradnie. Był bezsilny i to dręczyło go najbardziej. Nie potrafił pomóc
jedynej osobie, którą kochał i która kochała go miłością bezwarunkową.
Najgorsza była myśl, że zawiódł. Nie obronił jej, bo okazał się za słaby. Mimo
że wziął jej winy na siebie, nie uchronił jej przed Azkabanem. Jako, że ich
cele były niedaleko siebie, słyszał wrzaski i płacz matki. Był świadkiem jej cierpienia
i powolnego wycofania do swojego wewnętrznego świata, gdy po miesiącach tortur,
zakończyło się śledztwo Lucjusza. Mimo zbrodni, jakich dopuścił się jego
ojciec, ówczesny Najwyższy Sędzia Wizengamotu dał mu szansę. Mężczyzna mógł okazać
skruchę, zgodzić się na współpracę i odbyć karę, a potem przejść program resocjalizacji
w twierdzy Alcatraz. Lucjusz jednak nie skorzystał z prawa łaski. Był zbyt dumny,
by przyjąć pomoc od wroga. Draco wiedział, że nigdy nie zapomni egzekucji
swojego ojca i krzyków swojej matki, gdy dementor składał swój pocałunek. Dzień
ten będzie prześladować go do końca życia, bowiem tamtego dnia stracił nie
tylko ojca, ale i matkę.
Jeszcze
nigdy nie znajdował się w takim położeniu. Cała ta sytuacja powoli zaczynała go
przerastać. Blaise i Pansy byli przy nim i wspierali ze wszystkich sił w tym
trudnym okresie. Zabini zapewniał, że pani Malfoy w końcu się otrząśnie, że
wymaga to tylko czasu i cierpliwości. Parkinson natomiast założyła fundację
imienia Narcyzy Malfoy. Uśmiechnął się na myśl, że przyjaciółka realizuje
marzenie jego matki.
-Draco… Musisz
już iść. Odwiedziny dobiegły końca.
Cichy głos
przyjaciela wyrwał go z ponurych myśli. Skinął głową w milczeniu, nie odrywając
oczu od twarzy swojej rodzicielki. Blaise wycofał się z sali, pozwalając
Malfoy’owi, aby pożegnał się z Narcyzą.
-Wrócę jutro
- zapewnił cicho, całując kobietę w chłodne czoło.
Tak jak się
spodziewał, nie doczekał się żadnej odpowiedzi. Zacisnął mocniej szczękę i
rzucając kobiecie ostatnie spojrzenie, podążył za Zabinim. Czuł, że ciężar,
który dźwigał od lat na swoich barkach, z dnia na dzień przygniata go coraz
bardziej. I znał tylko jeden sposób na to, żeby nie był on tak odczuwalny.
Dzisiejszego wieczoru zamierzał oddać się pod władanie tego cudownego eliksiru,
który sprawi, że chociaż na chwilę jego problemy przestaną być tak
przytłaczające. Tę noc spędzi w ramionach
jedynej kobiety, która od jakiegoś czasu gościła w jego sypialni częściej niż
raz - Ognistej Whisky.
No jestem pod wrażeniem. Rozdział jest ciekawy, bardzo podobał mi się opis przeżyć Dracona, szczególnie jego bezsilność w stosunku do choroby matki. Muszę przyznać, że masz talent.:)
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać tu częściej.
Życzę mnóstwa weny,
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
PS. Dodaje Twój blog do obserwowanych i do listy czytelniczej u siebie.:)
PS 2. Informujesz na gg czy przez maila o nowych rozdziałach?
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Dziękuję. Cieszę się, że dołączyłaś do mojej małej rodzinki Dramione;)
UsuńZawsze, gdy pojawia się nowy rozdział w opisie na gg pojawia się także informacja na ten temat. Ale jeżeli chcesz żebym Cię informowała, to mogę to robić na blogu;)
Jest mi bardzo miło.
Obiecuję, że zajrzę do Ciebie jak tylko wygospodaruję chwilę czasu;)
Pozdrawiam serdecznie,
V.
dobry rozdział :) powoli, powoli do przodu. czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Anna :*
Dziękuję;)
UsuńPozdrawiam;*
Witam;) rozdział przypadł mi do gustu;) nie wiem dlaczego autorzy zawsze myślą, że rozdział pozbawiony alcji jest rozdziałem złym;) przecież historia potrzebuje czasu, żeby się rozwinąć;) „Malfoy zwlecz swoje leniwe dupsko na dół, bo inaczej poświęcę się i wlezę Ci do łóżka” gdy wyobraziłam sobie Potter'a mówiącego te słowa musiałam na chwilę przestać czytać, aby opanować śmiech;D w sumie dalej chichotam;D Pozdrawiam, Justyna;)
OdpowiedzUsuńJeśli Cię rozbawiłam tzn, że moje spaczone poczucie humoru na coś się przydało;p A wiesz jak mi się chce śmiać, gdy czytam Twój komentarz?;) Dziękuję;*
UsuńŚciskam!
V.
Rozdział cudowny<3
OdpowiedzUsuńCzyżby Mionka była z Ronem? Mam nadzieję że szybko go rzuci ;d
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Czekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam Jagoda:);*
Dziękuję;)
UsuńNie, tym razem nie z Ronem. W tym opowiadaniu postanowiłam mu odpuścić;p
Pozdrawiam ciepło,
V.
Uwielbiam Twoj blog zarowno ten jak i nieziemska historie. Hmm to opowiadanie jest fascynujace!;D Czekam z niecierpliwoscia na rozwiniecie akcji i pojawienie sie mojego jednego z ulubionego paringu(domysl sie o kogo mi chodzi);> Pozdrawiam sorella<3
OdpowiedzUsuńNo Twojego komentarza, to ja się w ogóle nie spodziewałam Kochanie;p
UsuńAle dziękuję;*
Oj domyślam się, że nie chodzi o Dramione;> Trochę sobie na niego poczekasz...Ale obiecuję, że na pewno się pojawi.
Ściskam!
Bardzo fajnie piszesz, czyta się na prawdę szybko!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czekam na rozwój tej akcji! :D
pozdrawiam, Zou.
http://hermionyswiat.blogspot.com/
Dziękuję;)
UsuńCholera jasna, dlaczego mój komentarz się nie pojawił? Przyszlam tutaj sprawdzić, czy mi odpowiedziałaś, a tu... nie ma!
OdpowiedzUsuńNapisałam tam że chętnie zostałabym Twoją betą, chociaż nie wiem, czy jest Ci ona w ogóle potrzebna (naprawdę świetnie sobie radzisz xD).
Ogółem masz świetny język i naprawdę jest co czytać ^^
No i dodaj w końcu kolejną część, bo Cię znajdę w ciemnej ulicy i zobaczysz wtedy! ;D
Przepraszam Cię bardzo. Zupełnie nie wiem jak to mogło się stać;(
UsuńJeżeli chciałabyś zostać moją Betą, to zapraszam pod nr gg, tam omówimy szczegóły;)
Dziękuję za miłe słowa ale uważam, że do tego "świetnie" dużo mi jeszcze brakuje. I nie jest to broń Cię Merlina fałszywa skromność! Poza tym potrzebuje kata, który będzie mnie motywował do pisania;)
Dodam, dodam;p Więc pohamuj swoje mordercze zapędy;D
Ściskam,
V.
Jasna sprawa, zaraz do Ciebie napiszę! :D
UsuńNie brzmi to raczej jak fałszywa skromność, ale jak niedowartościowanie! Dziewczyno jest naprawdę bardzo dobrze, a na kata nadaję się jak nikt inny >D
Niech będzie, chowam ręce do kieszeni i czekam cierpliwie na kolejny rozdział ;)
Bardzo ciekawie napisany pierwszy rozdział ;D Podoba mi się, i intryguje. Mam smaczka na więcej :D
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńBierz ile chcesz, wystarczy dla wszystkich;D
Pozdrawiam!
no to lecimy z tym koksem :D wiesz ile się naszukałam tych Twoich Rozbitków? bo off course zgubiłam link błędów się czepiać nie będę, jako że ja z moją dysortografią i miłością do zdań zbyt wielokrotnie złożonych nie jestem dobrą osobą do tego (mam ze sobą słoiczek musztardy Rosyjskiej i lizaka (tego jakby Mrooook się pojawił ;) );
OdpowiedzUsuń"Skoro dla niej było to tak przejrzyście oczywiste, to Jason albo jest tępym ignorantem albo odmóżdżonym tłukiem." albo po prostu nie jest geniuszem jak ona :P Pan Baner jest przeuroczy :D ale nie stanie mu się nic kiedy Hermiona sobie pójdzie a on będzie zakładał zabezpieczenia, prawda?
nie wiem Rozsądku Ty Mój, ale te dwa opisy Malfoya mi się kłócą "dostąpiły jednorazowego zaszczytu goszczenia go w swojej sypialni" i "Z dawnego wyniosłego, zapatrzonego w siebie arystokraty pozostał zaledwie cień człowieka" no i czy on myślałby o matce per "Narcyza"? pomimo wszystko wydawał się ją kochać i mieć do niej szacunek
Golden Boy :D bezcenne - jakże lepiej to brzmi po angielsku, mogę to ściągnąć? :D
Rysiek Riedel by się z Draconem zgodził...
hm...trudno powiedzieć coś więcej (nie jestem dobra w komentarzach, ale dla Ciebie się staram), postaram się zebrać w sobie i jutro przeczytać kolejny to może coś więcej będę umiała napisać
no i podoba mi się fakt, że Hermiona pracuje w Departamencie Tajemnic
dobra, nie nudzę już :*
Trzeba było napisać, że mam wysłać Ci link;p Ale najwidoczniej lubisz szperać w internecie, utrudniając sobie życie;)
OdpowiedzUsuńPrzecież nie byłabyś sobą, gdybyś się nie czepiała...;p No tak, lizak i musztarda- nieodłączne akcesoria zaraz po papierosie, co?;>
Nie czepiaj się mojego MROKU;p
No ba! Jasna sprawa, że nie jest;D Choć swoje walory też ma;p
Czytaj dalej, to się dowiesz;)
Oj Słodziaku...Malfoy to chodząca sprzeczność. A poza tym ten opis nie dotyczył jego kochanek;p Weź proszę poprawkę na to, że jest facetem;p
Ja do swojej mamy czasami mówię po imieniu, a przecież ją kocham i szanuję. Moja Iwonka nie ma nic przeciwko;)
Zobaczymy;p musisz zasłużyć;D
A skąd skojarzenie z R.R.?
Wiem i doceniam to;*
Oj nie nudzisz. Czytanie Twoich uwag, to sama przyjemność;)
Ściskam,
V.
Ognista dobra na wszystko :) Porzuciłam oglądanie filmu, na rzecz nadrabiania :D To przecież ważniejsze! :)
OdpowiedzUsuńCudowna rozmowa Hermiony z jej szefem... tak ludzka, że aż się czułam jakbym siedziała obok nich i słuchała jej na żywo! Brawo!
Piękna scena z Narcyzą, która szczotkuje włosy i genialnie oddane to, co tak dręczy dusze biednego Draczego. Jednym słowem, no! może dwoma :) - Jestem pod ogromnym wrażeniem! (eee przecież powinnam umieć liczyć do czterech :D). Lecę czytać dalej :)
No ba!;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz żałowała swojej decyzji;)
Dziękuję za poświęcony czas i "jedno" słowo;D Doceniam to.
Oj tam, najważniejsze, ze się poprawiłaś;) kto by tam się czepiał, że 2 to 4, a 4 to 2;D
Hej!
OdpowiedzUsuńTeraz to leżę na podłodze, a receptę na krzyże wyślę ci później :P
Ognista Whiskey jest jedyną kobietą, którą toleruję u boku Draco :*
Emocje, które targały Draczem, podczas odwiedzin u Narcyzy były tak cudownie opisane, że aż sama je poczułam :-)
Hermiona jest intrygującą postacią, podobnie jak pan Baner :*
No cóż zapas z apteki trochę zmaleje, ale dla tego bloga warto się poświęcić :)
Całuję :*
Layls
Ponoć twarde powierzchnie są zdrowe;p Ok, bd wypatrywać jej z niecierpliwością;D A co z Hermioną?;>
UsuńJesteś przesympatyczna;) Dziękuję!;*
Pierwsza część była po prostu boska, świetnie wymyśliłaś pana Banera, uwielbiam takie postacie, dodają historii niezwykłego ciepła no i też humoru. Już myślałam, że ucieka przed Wiktorem do pracy, a tu niespodzianka, jego też nie ma ;) No tak, tak się rozpadają związki, nie ma co ;P Oby jej się powiodło w tym ministerstwie, niech dostanie dotację ;P
OdpowiedzUsuńDraco jest mi szkoda, pewnie mniej więcej z jego matką stało się to, co z rodzicami Nevilla. Bardzo fajnie pokazałaś tą sprzeczność, że on i Blaise byli zwolennikami Voldemorta, a teraz mają takie wysokie stanowiska, super, że zwróciłaś uwagę na ten kontrast. No i Potter odegrał tutaj pewną rolę, jak zawsze szlachetny ;) Ale lepiej mieć więcej przyjaciół niż wrogów, mimo wszystko ;P
Twoje opowiadanie to stylistyczna bajka, oryginalność po prostu bije w oczy i przykleja do monitora ;) Piękne!
pozdrawiam
Courtney
Cieszę się, że Ci się podobało:)
UsuńOtóż to;)
Nawet nie wiesz jak miło jest słyszeć tyle pozytywnych słów. Bardzo dziękuję za nie, za uśmiech i za pozytywną dawkę energii!
Ściskam!;)
Witaj! Komentarz do opowiadania już pisałam, ale jakimś cudem się nie opublikował! Mimo, że na bloga trafiłam przypadkiem, bardzo szybko przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę przyznać, że bardzo szybko się je czyta. Akcja jest bardzo ciekawa, bohaterowie interesujący, cieszę się, że mają w sobie pierwiastki oryginalnych bohaterów. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Aleksandra
Witaj;)
UsuńPrzykro mi. To problem blogspota. Najpierw należy się zalogować, by dodać rozdział;( Niestety nic nie da się z tym zrobić.
Zależało mi, aby pozostali autentyczni. Cieszę się, że Ci się podoba.
Dziękuję;)
Pozdrawiam!
Ciekawie się zaczęło. Opowiadania powojenne są zawsze interesujące. Hermiona ma narzeczonego? Łoł. Część z Draconem i Narcyzą była zastanawiająca. Co prawda nie lubię, gdy głowni bohaterowie są od razu na wysokich stanowiskach, ale u Ciebie nie rzuca się jak na razie to za bardzo w oczy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że takie będzie. A przynajmniej ze swojej strony mogę obiecać, że dam z siebie wszystko.
UsuńWyjaśnię to w retrospekcjach przy okazji;)
o! podoba mi się! NAPRAWDĘ, aż się napiję mięty ze szczęścia (bo ty zła kobieta jesteś i zabroniłaś mi kawki)
OdpowiedzUsuńjest parę rzeczy, do których mam ochotę się przyczepić, ale sobie daruję bo to chyba nie o to chodzi, prawda?
łaaaadnie...
:*
Dbam o Twoje zdrowie. Zła? Kolejne określenie do listy- swoją drogą robi się ciekawe zestawienie, wiesz;p
UsuńNie musisz się hamować;) Po prostu bądź sobą;)
Dziękuję;*
Hermiona pracoholiczka i Draco z demonami przeszłości.Zapowiada się ciekawie.Na dodatek przyjaźni się z Potterem :p
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak już zostanie, dziękuję;)
UsuńJak dla mnie idealne wprowadzenie do historii. Można się sporo dowiedzieć o bohaterach i ich życiu. Teraz nie pozostaje mi nic, jak czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję;) Początki są najtrudniejsze.
UsuńŚwietnie się zaczyna. Niby nic, a jednak już się dowiadujemy czegoś o bohaterach... Wiąż dookoła pełno tajemnic, bosko ! Lecę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!;)
UsuńDraco i Potter ... jako przyjaciele ?
OdpowiedzUsuńnono ciekawy wątek.
ogólnie bardzo lubię czytać opowiadania o Dramione, ale twoje bije wszystkie na kolana ...
czytam dalej... <3
Postanowiłam nieco odejść od kanonu. A poza tym, nikt z nas nie wie, jak mogłyby potoczyć się ich losy po szkole:) To tylko jedna z wielu propozycji krążących po blogosferze.
UsuńDziękuję, to bardzo miłe z Twojej strony:)
Super rozdział :) Już lecę czytać kolejny. Życzę Ci dużo weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ksenia Kobelak
Witaj w świecie Rozbitków;)
UsuńMiłej lektury;)
Dziękuję i wzajemnie;)
ciekawie się zapowiada :D
OdpowiedzUsuńAralana
Dziękuję:)
UsuńCzekam w takim razie na informacje, jak podoba Ci się ciąg dalszy:)
Pozdrawiam!
ciekawie się zapowiada fajnie się to czyta
UsuńNie wiem, czy po takim czasie od opublikowania rozdziału jeszcze czytasz pod nim komentarze, ale zdecydowałam że napisze ten komentarz. Może jak kiedyś tu zerkniesz to się uśmiechniesz :) Rozdział taki mocno wprowadzający nas w historię, szału nie ma, ale naprawde bardzo przyjemnie się czyta. Masz fajny styl i bogaty zasób słów. Jestem ciekawa całej historii więc na pewno przeczytam do końca :)
OdpowiedzUsuńZawsze czytam komentarze i zawsze też na nie odpowiadam. Kontakt z Czytelnikami jest dla mnie tak samo ważny jak pisanie. Bardzo szanuję Wasz czas, jaki poświęcacie na lekturę i skreślenie kilku budujących słów. Nie przechodzę obok tego obojętnie więc możesz być spokojna, że każdy Twój komentarz zostanie zauważony:) Dziękuję za nie i za pozytywne słowa.
UsuńJa przysięgam, nie wiem jak to sie stało, że rok po skomentowaniu prologu dopiero czytam pierwszy rozdział. Jednak teraz gdy mam czas wolny nadrabiam braki i przynajmniej cieszę się,że nie będę sie nudzić czekając na następny rodział (w tym momencie).
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę świetny. Najbardziej jednak podoba mi sie sam styl pisania. Do tej pory przeczytałam tylko dwa blogi, którymi jestem tak zachwycona po pierwszym rozdziale, a teraz jeszcze twój doszedł do kolekcji.
Jednak nie przedłużając, zmykam czytać następne rozdziały!
Pozdrawiam